niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział X

WAŻNA NOTKA!
*oczami Nialla*
Mimo dość długiego treningu wcale się nie uspokoiłem. Kocham Kate, może ona faktycznie mówiła prawdę, muszę wymyślić coś kreatywnego, a nie zwykłe "przepraszam". Zadzwonię do Louisa, może on mi pomoże coś wymyślić, chociaż wątpię po tej akcji z dzisiaj. 
*rozmowa telefoniczna*
-Louis, mógłbyś mi pomóc.
-Tak, jasne. O co chodzi?
-Wierz...
-Ejj Kate przyszła zapłakana, oddzwonię później.-nie dał mi skończyć i się rozłączył. 
To mam już przejebane... Louis to popularny gość, którego każdy zna i szanuje, więc nie mam już życia w tym mieście.


*oczami Louisa*
Zabiję tego, kto wyrządził jej krzywdę. Znając mnie zniszczę mu życie i będzie miał przejebane.
-Ejj, Kate chodź tutaj.-zawołałem kuzynkę, gdy wchodziła na górę.
-O co chodzi?-powiedziała, wycierając łzy.
-Czemu płakałaś? Zajebię tego, co się skrzywdził.
-Nic mi nie jest.
-No pewnie nie.
-No nie, ja pierdolę. Coś jeszcze?
-Nie.-po moich słowach poszła w stronę swojego pokoju.
I tak się dowiem co jest... Mam za dużo znajomości w tym mieście.


*oczami Kate*
Chyba go pogrzało. Myśli, że mu powiem, znając jego "możliwości". I nie chcę tym zniszczyć jego przyjaźni z Niallem. Wybaczyłabym Niallowi, ale tylko wtedy, jeśli sam pierwszy wyciągnie do mnie rękę, bo z natury nie robię tego ja. Jakby to ująć, jestem zbyt dumną osobą. Leżąc i zastanawiając się nad moim nudnym życiem, usłyszałam dźwięk wiadomości. W głębi duszy miałam nadzieję, że to Niall, który chce się spotkać. Niestety... W tej samej intencji, ale Harry. Odpisałam krótko : "Tak, ale na chwilę, bo nie mam czasu. O 15, pod Starbucksem". Na co on odpisał: "Dobrze wiesz, że jeśli ktoś nas zobaczy, to Louis mnie zajebie". Nie odpisałam, jak chce się spotkać to jedynie na moich warunkach. Nie chcę iść na to spotkanie, ale muszę z nim wyjaśnić, co nagadał Niallowi. Poszłam do łazienki się ogarnąć, bo pewnie wyglądam jak zombie, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze aż się przestraszyłam. Zmywając sobie makijaż, myślałam, jak zacząć rozmowę z Harrym. Czy tak od razu się na niego wydrzeć, czy może przytulić, a potem zrobić mu awanturę? Stwierdziłam, że drugi sposób będzie lepszy. On nie będzie się niczego spodziewał. Chyba jeszcze czas się przebrać, bo gdy szłam w stronę strumyka, strasznie się ubrudziłam, byłam cała z błota. Dzisiaj postawiłam na tą stylówkę :
Za 10 minut powinnam tam być, ale żeby go wkurzyć spóźnię się tak z 20 minut. Zobaczymy jak bardzo zależy mu na spotkaniu. Poleżę sobie jeszcze z 15 minut i pójdę.
*30 minut później*
Nie spiesząc się, zamierzałam w kierunku Starbucksa. W oddali zauważyłam Harrego. Czy on dalej na mnie czeka?! Tego się nie spodziewałam. Podeszłam do niego, zaczynając rozmowę:
-Hej, sorry za spóźnienie, ale spóźniłam się na autobus.
-Ta, takie gadanie. Chciałaś mnie sprawdzić.
-Nie?
-Jestem na tyle doświadczony, że wiem, jakie są dziewczyny.
-Aha.-nastąpiła niezręczna cisza.-To może chodźmy do środka?
-Okey.-kiwnął głową chłopak i ruszyliśmy do lokalu. Harry zamówił 2 kawy i rozmawialiśmy o dziwo na temat "nas". Po wypiciu kawy uznałam, że dobrym pomysłem będzie atak na chłopaka w tym momencie.
-A tak w ogóle, co ty sobie wyobrażasz?!
-O czym ty mówisz Kate?
-Jak to o czym kurwa?! Nie pamiętasz do kogo wysyłasz wiadomości?! Daj telefon!
-Po co ci?
-Po coś kurwa! Daj telefon!-dał mi telefon, w końcu bo już się niecierpliwiłam. Wyszukałam wiadomości i pokazałam mu SMS'a, którego dostał Niall.-I co kurwa?
-Przepraszam.-powiedział i złapał mnie za rękę.
-Zabawne. Zniszczyłeś moje relacje z Niallem. Nie wybaczę ci tego.-powiedział i ruszyłam w stronę wyjścia. Gdy zniknęłam z pola widzenia Harrego, zaczęłam biec. Wybrałam także obrzeżną drogę do domu. Myślałam, że Niall chociaż zadzwoni, a tu nic. Chyba nie wykona pierwszego kroku, nie wytrzymam tej napiętej sytuacji. Muszę do niego zadzwonić.
*rozmowa telefoniczna*
N-Hallo? Kto mówi?
K-Kate.
N-Gdybym wiedział, że to ty, to bym nie odebrał.
K-Ja dzwonię, żeby cię przeprosić, a ty co kurwa?
N-Zaczynałem wierzyć, że nie jesteś z Harrym, ale widziałem was dzisiaj w Starbucksie. Trzymał cię za rękę i takie tam.
K-Nie wiem, czy słyszałeś naszą rozmowę, ale ja wtedy na niego krzyczałam, bo chciałam dowiedzieć się, co odjebał z tą wiadomością! A on żeby mnie uspokoić złapał za rękę, a to mi się nie spodobało, więc wyszłam.
N-Dobra niech ci będzie, nie mam teraz czasu idę do przyjaciółki.
K-Pewnie do Amy.
N-A jeśli nawet to co? Ty masz chłopaka, więc ja mogę też iść się zabawić.
K-Chciałam cię przeprosić, a ty kurwa jeszcze bardziej mnie ranisz.
N-Co?! Chciałaś mnie przeprosić?! Ale to śmieszne! Hahaha. Dobra muszę kończyć, nara.
Nie wierzę, on jest gorszym skurwielem niż Harry. Nienawidzę ich obu. Moje życie to zwykła pierdolona patologia.


*oczami Nialla*
Musiałem tak nazmyślać, żeby miała niespodziankę. Przygotowałem dla niej coś fajnego. Przyjdę po nią, dam kwiaty i czekoladki, potem zabiorę ją na polankę, a tam... Bum! Dowiecie się potem. Tak skontaktowałem się z Louisem i powiedziałem mu prawdę, nie zły na mnie, ani na Kate, tylko na Harrego, więc to dobrze, bo gościu za bardzo z nami pogrywa, niech lepiej uważa, bo gang Louisa nie należy do takich, z którymi można bawić się w kotka i myszkę. Dobra Louis napisał mi, że Kate wróciła, więc muszę iść wszystko załatwić i do niej iść.


*godzinę później*
*oczami Kate*
Siedziałam w swoim pokoju, rozmyślając jak zawsze nad moim zajebistym życiem. Gdy nagle usłyszałam wołanie Louisa. Zeszłam na dół, a on rzekł:
-Ktoś do ciebie przyszedł.-powiedział i uśmiechnął się, a ja skierowałam swój wzrok na drzwi, w których stała, ta osoba, którą najmniej chciałam widzieć w tym momencie.
-Louis, ja nie chcę z nim rozmawiać.
-Chociaż go wysłuchaj.
-Jeśli pozwolisz, pójdźmy w pewne miejsce.-powiedział do tej pory milczący Niall, potem ruszył w moją stronę dał mi kwiaty i czekoladki, o dziwo moje ulubione. Nie wiem, skąd on miał takie informacje.
-Niech ci będzie.-odpowiedziałam z udawaną litością, bo naprawdę się ucieszyłam z tej sytuacji. Wyszliśmy z domu, a Niall rzekł:
-Mogę założyć ci opaskę na oczy?
-Ale po co?
-Niespodzianka.
-No niech będzie.
W drodze do tajemniczego miejsca Niall mi wszystko wytłumaczył, że tą historyjkę wymyślił, aby zrobić mi niespodziankę. Po jego wytłumaczeniu odetchnęłam z ulgą. Po jakiś 15 minutach drogi Niall ściągnął mi opaskę z oczu, a ja zobaczyłam...



_______________________________________

Oto kolejny rozdział :) Blog ma pewne ulepszenia, każdy może komentować w łącznie z anonima. Dodatkowo założyłam twittera, na którym będę informować o rozdziałach i można zadawać tam pytania do bohaterów. :) Mam prośbę niech każdy skomentuje ten post, nawet zwykłą ".". Chcę po prostu wiedzieć, ile osób czyta. 

piątek, 26 grudnia 2014

Zwiastun

 


Wersja dla komórek : https://www.youtube.com/watch?v=I6tspg9rIwM


Dziękuję za przygotowanie zwiastuna Klaudii Bodzek, (blogger: Mój jednorożec nazywa się Horan)

Liebster Blog Award

Tak więc... :) Zostałam nominowana do Liebster Blog Award i naprawdę jestem z tego powodu dumna. Jak zawsze jeśli jest się nominowanym, trzeba odpowiedzieć na pytania. Jeśli was to interesuje to nominowała mnie Klaudia, za co bardzo jej dziękuję <3 

Pytanka od Klaudii:
1. Najsmutniejsza rzecz jaka ci się przytrafiła? 
Nie ukrywając, dużo smutnych rzeczy w moim życiu się wydarzyło... od śmierci ukochanych osób, przez cięcie się, aż po straty przyjaciół. Jednak uważam, że najgorsze było to, jak moja kiedyś najlepsza przyjaciółka, no teraz niestety kontakt nam się urwał, pocięła się za mnie, aby mi ulżyć. A dokładniej było to tak... Nie dawałam już rady psychicznie, miałam ochotę ze sobą skończyć, a przynajmniej sobie ulżyć, oczywiście żyletką... Pisałam z nią i jeszcze jedną przyjaciółką na twitterze... Powstrzymywały mnie, ale ja w końcu napisałam, że nie dam długo rady i prędzej czy później to zrobię. Natomiast ona odpisała, że ona potnie się za mnie, ponieważ robiła to wcześniej i nie chce, żebym znowu cierpiała, tak jak gdy zrobiłam to za pierwszym razem. Pocięła się... Wysłała mi zdjęcia... Jej biała pościel była cała w krwi... Zamurowało mnie... Pocięłam się, w końcu wyszło na to, że każda z nas się pocięła, a to przede wszystkim z mojej winy... 
2. Ile czasu potrzebujesz, żeby przygotować się do wyjścia ze znajomymi?
Nie potrzebuje zbyt wiele czasu, zazwyczaj szykowanie się zajmuje mi 15/20 minut, w tym zazwyczaj ze zjedzeniem śniadania, jeśli wyjścia są wcześnie. Szykowanie zabiera mi tylko tyle czasu, gdyż nie lubię się stroić i uważam, że na zwykłym spotkaniu z przyjaciółmi nie muszę wyglądać jak bogini oraz dla mnie wygląd nie jest głównym priorytetem. 
3. Jakiego miesiąca najbardziej nie lubisz?
Najbardziej nielubianym przeze mnie miesiącem jest zdecydowanie listopad, ponieważ uważam, że nie oddaje całkowicie stereotypu pory roku, do której należy. Jest to nieudana mieszanka zimy i jesieni.
4. Czy uważasz, że ludzie zawsze zasługują na drugą szansę?
Mogę to ująć w ten sposób, że w większości przypadkach ludzie zasługują na drugą szansę, ale jednak są takie sytuacje, o których ludzie nie potrafią zapomnieć i nie da się komuś wybaczyć, i dać drugą szansę. W niektórych przypadkach ludzie wstydzą się dać komuś drugą szansę lub zwyczajnie o nią prosić, więc też to dość trudna sytuacja, bo czasami przez wstyd nie da się odbudować np. naprawdę niesamowitej przyjaźni. Jednak niektórzy ludzie są za bardzo łatwowierni i każdemu dają szansę, po czym żałują. Sumując powyższe za i przeciw, uważam, że nie zawsze ludzie zasługują na drugą szansę.
5. Osoba, na którą zawsze możesz liczyć?
Do jakiegoś czasu uważałam, że jest dużo takich osób, ale "przejechałam" się na niejednej i są może dwie, góra 3 takie osoby:
-moja mama-zawsze mogę na nią liczyć, jest bardzo wyrozumiała, wie, że każdy popełnia błędy
-moja babcia-mogę ją nazwać drugą mamą, są do siebie bardzo podobne, zawsze wysłuchają i dobrze doradzą
-moja była przyjaciółka-mimo tego, że kontakt się między nami urwał, dalej mogę się jej poradzić i wyżalić, bardzo chciałabym odbudować wcześniejsze relacje z nią.
6. Czy chciałabyś sobie zrobić tatuaż?
Tak chciałabym, to jedno z moich największych marzeń, które są w 99% do spełnienia. Ale nie chcę, żeby ten tatuaż był tak o, bo jest ładny, tylko miał przesłanie, albo opowiadał jakąś historię. Licząc wszystkie tatuaże, które chciałabym sobie w przyszłości "narysować", jeśli każdy z nich zrobię, będzie ich około 23. Każdy z nich będzie miał swoje przesłanie. Jednym z moich głównych planów jest wytatuowanie sobie liczby "13", będzie symbolizować dzień urodzin Nialla, jednego z moich idoli, od którego zaczęła się moja przygoda z One Direction. Dodatkowo chciałabym założyć swoje studio tatuaży, które byłoby miejscem, w którym mogłabym się urwać od rzeczywistości i codziennych stresów. 
7. Według ciebie lepiej jest dawać czy dostawać? 
Według mnie lepiej jest dawać, w mojej starej szkole, co roku odbywała się akcja "I ty możesz zostać Świętym Mikołajem", w której zawsze brałam udział. Uważam, że większą przyjemność sprawia, gdy widzisz, że ktoś się cieszy, bo czymś go obdarowałeś, niż gdy sam się cieszysz. Dlatego zawsze cieszę się, gdy ktoś ma urodziny i jestem na nie zaproszona, albo gdy zbliżają się święta. Czasami lubię wziąć młodszą siostrę do sklepu z zabawkami i pozwolić jej wybrać sobie co chce, i zapłacić ze swoich pieniędzy. To powoduje większy uśmiech na mojej twarzy, niż gdy ktoś kupi mi drugie buty, tableta, czy cokolwiek innego.
8. Największe marzenie?
Jestem osobą z dość bujną wyobraźnią, więc dużo marzę, mam wiele niesamowitych marzeń i trudno będzie mi wybrać największe marzenie. Jestem pomiędzy młotem a kowadłem. Bo moimi największymi marzeniami są:
-spotkanie z idolami
-uszczęśliwienie w przyszłości swojej rodziny i zapewnienie jej dobrego bytu.
Myśląc jak dziecko, pewnie postawiłabym na idoli, ale jednak wychowano mnie tak, że rodzina jest najważniejsza, więc sądzę, że moim największym marzeniem jest uszczęśliwienie swojej rodziny i zapewnienie jej dobrego bytu, jak i uczynili to moi rodzice mnie oraz mojej siostrze.
9. Co twoim zdaniem jest ważniejsze: wygląd czy inteligencja?
Oczywiście pewnie jak każdy z nas na początku zwracam uwagę na wygląd, może nie w tym sensie, że ktoś musi być bardzo przystojny lub piękny, tylko chodzi o schludność ubioru i postawa. Według mnie inteligencja jest ważniejsza, bo dzięki niej naprawdę coś osiągniesz. A nie za przeproszeniem poświecisz dupą i cyckami, i jest dobrze. Większy szacunek zdobywają naukowcy, a nie modelki, które w niektórych przypadkach ściągnęły, to co trzeba i zrobiły karierę. Za wygląd nie ma nagrody Nobla, czy Oscara, dostaje się te nagrody za wybitne osiągnięcia naukowe, czy kulturowe, 
10. Prowadzisz bloga ponieważ?
Dlaczego prowadzę bloga? Och odpowiedź na to pytanie będzie dość długa. :) Jednym z głównych powodów jest to, że sprawia mi to przyjemność i mogłabym całe dni przesiedzieć i pisać, mimo moich ciągłych braków weny i załamek. Jest to coś, co kocham robić, czuję się dumna, gdy wiem, że ktoś z zaciekawieniem czyta mój blog i jest ciekawy dalszym przebiegiem życia bohaterów. Sądzę, że mogłabym swoją przyszłość połączyć z pisaniem, a jak to mówią praktyka czyni mistrza. Uważam, że pisanie takich opowiadań, używając do jego wymyślenia tylko swojej wyobraźni, pomaga w naszym rozwoju i ułatwi nam pisanie wypracowań na testach. Gdy coś piszę, czuję, że mogłabym to robić, aż do śmierci, a gdy ktoś pochwali moje opowiadanie, od razu uśmiech pojawia się na mojej twarzy. To niesamowite, że przez napisanie kilkudziesięciu zdań, możesz poprawić humor i pokazać, że wszystko jest możliwe, jeśli tego chcesz i walczysz oto. Cytując jedną z moich pierwszych notek pod rozdziałem: Oto pierwszy rozdział :) Nie wiem czy ktoś będzie czytać tego bloga, ale wiem, że robię to co kocham i to jest to. 
11. Jak spędzasz wolny czas?
Większość swojego wolnego czasu przeznaczam na prowadzenie bloga, czytanie imaginów i spotykanie się z przyjaciółmi. Jednak znajduję także trochę czasu wolnego dla rodziny. W sumie to mój wolny czas to robienie, tego co kocham lub spędzanie go z tymi, których kocham. Czasami chodzę popatrzeć na jakieś turnieje, czy koncerty. I od czasu do czasu biorę udział w jakiś zawodach/turniejach :) 




JA NOMINUJĘ:
http://promisesharrystyles.blogspot.com/
http://lots-of-love-from-you.blogspot.com/
http://the-monster-fanfiction.blogspot.com/p/zwiastun.html
http://rebelgirl1d.blogspot.com/
http://louehofficialblog.blogspot.com/
http://impossible-1d-pl-ff.blogspot.com/

Brak 2 blogów. 


A oto pytania dla was, twórców powyżej wymienionych blogów :
1. Skąd wziął się pomysł na bloga? Co było waszą inspiracją?
2. Wydarzenie, które sprawiło, że czułyście, że niedługo stracicie grunt pod nogami?
3. 3 osoby, którym możecie zawsze zaufać.
4. Chcecie w przyszłości coś sobie wytatuować?
5. Co lubicie robić w wolnym czasie?
6. Jakie według was cechy powinien posiadać bloger? (wymień przynajmniej 5)\
7. Jakie macie zwierzę, lub czy w ogóle macie zwierzę? Podaj powody dlaczego.
8. Uważacie, że przyjaźń damsko-męska istnieje? 
9. Uważacie, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje?
10. Za kim/czym najbardziej tęsknicie i dlaczego?
11. Co lubicie robić w wolnym czasie? 

Czekam na wasze odpowiedzi <3 



czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział IX

*oczami Nialla*
Ruszyłem ku Starbucks'a, gdy doszedłem na miejsce, zauważyłem zamyśloną Kate, ewidentnie była smutna, ale też zarazem wkurzona. To wkurzenie rozumiem, bo przecież ja to spowodowałem, ale smutek? Czy ona o czymś mi nie mówi? Nie wiem, czy powinienem do niej podchodzić. Ale wiem, że muszę pogadać z Louisem o niej. Martwię się o nią. Gdy miałem już zawrócić, ona mnie zauważyła. O dziwo podbiegła do mnie i pocałowała w policzek. Gdy tym razem popatrzyłem na jej oczy, zobaczyłem szczęście i radość. Czy to możliwe, że ja tak na nią działam? Jeśli tak, to może byłaby z nas niezła para, odkąd ją poznałem tak uważam, ale nie wiedziałem, co do mnie czuje, w sumie nadal nie wiem.


*oczami Kate*
Nie kontrolowałam tego, co zrobiłam. Po prostu chciałam być blisko Nialla. Chyba... Chyba go... Kocham... Ale nie jestem tego pewna, bo jednak normalna osoba, czuje coś do jednej osoby, a nie dwie. Tak mówię o sobie... Czuję coś i do Nialla, i do Harrego. Niall to dla mnie chodzący ideał. A Harry to ktoś, do którego czuję obrzydzenie, ale chciałabym go lubić. Tylko jest jeden problem, nie mogę być z nimi dwoma naraz, a nawet jeśli by mi się udało, jakoś podzielić czas na ich dwóch, to i tak prędzej czy później się dowiedzą, a wtedy to się pozabijają. Z moich rozmyśleń obudził mnie głos Nialla:
-Kate, żyjesz?-po jego słowach łza spłynęła mi po policzku.-Wszystko okey?
Stwierdziłam, że to jest idealny moment, aby powiedzieć mu co czuję, jednak to było duże ryzyko, bo jeśli się nie zgodzi, cała nasza dotychczasowa relacja się zmieni, ale jednak jak mawiał zawsze Connor : "Kto nie ryzykuje, ten nigdy nie będzie szczęśliwy". Te słowa są bardzo mądre, bo są prawdziwe. Przecież jeśli nie powiem Niallowi, co czuję, on może się nie zorientować i nigdy nie bylibyśmy razem, chociaż dalej nie mam pewności, że będziemy. Bardzo bym tego chciała, ale jednak się za bardzo różnimy. On jest wodą, ja ogniem. On Niebem, ja Ziemią. Tak dobrze przeczytaliście, on jest wodą... Zaraz wam wyjaśnię. Nikt nie zna mojej czarnej przeszłości, nikt. A on jest jak Lilia, delikatny, ułożony i zazwyczaj spokojny. A ja? Zwykłą kurwą! Może teraz jest już inaczej, ale kiedyś taka byłam, mimo tego czasu, który upłynął od tych wydarzeń, dalej się siebie brzydzę! Jestem... Jestem chodzącą karykaturą! Karykaturą człowieka! Taki człowiek, jak ja nie powinien żyć!
-Niall, muszę ci coś powiedzieć.-odważyłam się, jednak po chwili tego pożałowałam.
-Kate, ja tobie też. Jeśli pozwolisz zacznę.-przytaknęłam głową, a on kontynuował.-Nie jestem pewny, czy ta znajomość ma dalej sens. Zresztą ty już masz tego Harrego, a ten typek jest jakiś podejrzany, a ja nie chcę mieć problemów. Nawet nie wiesz, jak... A dobra zresztą to już nieważne. Szczęścia z Harrym. Ale mam jeszcze jedną prośbę, chcę jeszcze raz cię pocałować, poczuć ten truskawkowy smak twojej szminki i twoje delikatne usta, gdy będą złączone z moimi.-pocałował mnie, miałam ochotę się mu wyrwać, bo po tym co mi powiedział jeszcze mnie całował, ale z tego szoku nie miałam ani ochoty, ani siły na to. Po pocałunku odszedł. Zostawił telefon, gdy miałam do niego biec, aby oddać mu zgubę, stwierdziłam, że może mi się do czegoś przydać. Ktoś musiał mu wysłać SMS'a o tym Harrym, bo przecież wcześniej nic takiego nie mówił, nawet temat o Harrym się nie zaczął. Jak się dowiem, kto to to mu nogi z dupy powyrywam. Uwierzcie mi jestem do tego zdolna.


*oczami Nialla*
Musiałem ją jeszcze raz pocałować, bo mógł być to nasz ostatni pocałunek w życiu. Kocham ją, ale... Harry wysłał mi SMS'a, żebym odczepił się od Kate, bo to jego dziewczyna. Uwierzyłem mu, bo po co miałby kłamać, przecież dobrze wie, że Kate nie jest mi obojętna, więc pewnie to była intencja tej wiadomości. O kuźwa! Zostawiłem w Starbucks'ie telefon! Kate mogła go przeglądać, a jeśli tak to będę miał przechlapane.


*oczami Kate*
Przeglądałam wiadomości Nialla, gdy zauważyłam jakąś od zastrzeżonego numeru, stwierdziłam, że jest tajemnicza, więc postanowiłam ją zobaczyć. Nie sądziłam, że ta wiadomość wkurzy mnie do takiego stopnia, była o treści: "Odpierdol się od Kate, bo to moja dziewczyna, a chyba nie chcesz mieć problemów. Harry.". Tak się wkurzyłam, że popchnęłam stół i zostałam wyproszona z lokalu. Kierując się ku małego strumyka, który jest niedaleko mojego domu, sorry mojej cioci domu, przeglądałam telefon Nialla. Po za wiadomościami z jakimiś laskami nie zauważyłam nic podejrzanego, w wiadomościach oczywiście, byłam zazdrosna, gdy czytałam jego wiadomości z jakąś Amy Waston, bo pisali o tym, kiedy się widzą i takie podobne. Stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie przeglądniecie galerii, jednak teraz uważam, że wolałabym nie wiedzieć. Cała galeria... pornoli. PORNOLI  kuźwa! Idealny chłopak, który niby coś do mnie czuje, ma cały telefon z obleśnych zdjęć i nagrań. Gdy z obrzydzeniem oglądałam zdjęcia, gdy zobaczyłam zdjęcie z podpisem "Amy Waston", byłam jeszcze bardziej wkurzona... Ze złości rzuciłam telefonem. Usłyszałam kroki, odwróciłam się i zobaczyłam tego zboka. Nie chciałam go widzieć! Obrzydza mnie! Gdy zbliżał się do mnie, ja się powoli odlałam, Podniósł telefon i stał jak kołek.
-Nie wiem, jak tak możesz.-zakończyłam niezręczną ciszę.
-O tobie mogę powiedzieć to samo.-burknął, tak cicho, że praktycznie nie usłyszałam.
-Tak, już wiem o czym mówisz. Ale powiem ci tyle, Harry cię okłamał, a ty mu uwierzyłeś.
-Tak, ciekawe czemu miałby to robić?
-Bo jest o ciebie zazdrosny, nie widziałeś, jak na ciebie patrzył, wtedy pod szkołą?
-Tak, chciał mnie zajebać, bo przytulałem się do jego dziewczyny, chyba każdy by tak robił.
-Dobra wiesz, komu chcesz, mi nic do tego. Ale kolejny raz powtarzam, że nie jestem z Harrym i nigdy nie byłam.
-Serio? Wzruszyła mnie twoja historia.-powiedział sarkastycznie, po czym dodał.-Kocham cię, ale ty masz innego. Mówi się trudno... Muszę dać ci spokój. Zresztą po twoim zachowaniu też widać, że nie chcesz mnie znać i widzieć, więc zrobię jak chcesz.
-Ty mnie kochałeś? TY?! Rozumiem te numerki z Amy nic nie znaczyły, mam rację?
-Skąd o tym wiesz?-po jego reakcji wiedziałam, że to robił.
-A z twojego telefonu, tak przypadkiem zobaczyłam.
-Wiesz co? A dobra nic, idź se do Harrego.
-Dobrze, że z tobą nie spałam, bo mogłabym HIV'a dostać.-zaśmiałam się.-Nie jestem pewna, czy Amy się od kogoś nie zaraziła.
-To w sumie dobrze, bo jeszcze byś w ciąże zaszła i Harry by cię pobił, jak swoją ex.
-Co o czym ty mówisz?
-Wiesz, według ciebie Harry jest taki idealny, ale nie znasz jego przeszłości.
-Możesz jaśniej...
-No nie wiem...-ciągnął specjalnie.-Sam zmusił swoją była do prostytucji, a gdy zaszła w ciąże, oczywiście podczas "pracy", jeśli to pracą można nazwać, pobił ją i poroniła. Potem odsiedział 2 lata. I co Hazzuś już nie jest taki idealny.-powiedział, zaśmiał się i odszedł. A ja stałam tam przez jakieś 10 minut jak wryta. Następnie się ocknęłam i zszokowana ruszyłam w kierunku domu.


*oczami Nialla*
Tak, to prawda, co powiedziałem o Harrym. Sprawdziłem gościa i już pamiętam, skąd go znam. Skurwysyn zabił moją siostrę, co prawda niby był to wypadek, bo po pijaku i go uniewinnili, ale ja wiem swoje. Po śmierci Meghan, bo tak miała na imię moja siostra, wynająłem detektywa, który wszystko sprawdził, jednak zakończył śledztwo dopiero po rozprawie, a dla moich rodziców byłoby tego za wiele. Wierzę Kate, że nie jest z Harrym, ale jak jej to powiedzieć, skoro nienawidzi mnie za tą sytuację z Amy, w sumie odkąd ją bliżej poznałem, taka akcja nie miała już miejsca, bo nie byłem w stanie jej tego zrobić, mimo tego, że bardzo pragnąłem być blisko kogoś, nieważne kogo. Muszę się wyciszyć i wyżyć, chyba pójdę na ring, i trochę pouderzam w worki.



________________________________________________________________

Oto nowy rozdział, trochę spóźniony, ale to chyba przez jakiś czas nie będzie nowość, bo cierpię na brak weny. Przepraszam za to, że ten rozdział jest nudny i niezbyt ciekawy, ale nie potrafię teraz napisać czegoś fajnego, trochę czuję, że popadam w depresję, ale to w sumie nie ważne. Myślę o zawieszeniu bloga na jakiś czas, bo nie wiem co pisać i rozdziały robią się powoli bez sensu. Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, nie piszę kiedy dokładnie, żeby nikogo nie zawieść.



poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział VIII

*oczami Kate*
Poczułam, że te słowa go zabolały... Nie miałam takiego zamiaru, ale chciałam dać mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Szczerze... Trochę mi się przykro zrobiło po tych słowach wobec niego, sama nie wiem czemu... Gdy wychodziłam z publicznej toalety, poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek, co mnie trochę zabolało.
-Puść mnie.-powiedziałam, po czym dodałam cicho, ale na tyle żeby to usłyszał.-To boli.
-Przepraszam.-powiedział i automatycznie mnie puścił.
-Za co?
-Za wszystko... Za to, że Louis krzyczał na ciebie przeze mnie. Za ten pocałunek pod domem twojej cioci. Za tą wiadomość. Za to, że przyszedłem pod twoją szkołę. Za aferę z tym blondaskiem. Za wszystko, co mogło cię zranić.-po tych słowach on spuścił wzrok,  a ja go przytuliłam.
-Yyy... Muszę już iść.-powiedziałam i pospiesznie skierowałam się ku trybunów.




*oczami Harrego*
Co ja takiego zrobiłem, że nie mogę być z nią?! Aaa... Zapomniałem, to ja jestem tym dupkiem, który wyrządził jej tyle krzywdy. Wiem, że ona czuje coś do tego blondyna, było widać jak na niego patrzy, ale spróbuję odbudować jej zaufanie i się do niej zbliżyć. Zazwyczaj jak dziewczyna nie chciała... No wiecie czego... To szedłem do innej i po sprawie. Ale z Kate tak nie jest, chciałbym, żeby została matką moich dzieci, a nie dziewczynką na telefon, która przyjeżdża, kiedy mam potrzebę. Po jakiś 5 minutach rozżalania się nad sobą, stwierdziłem, że nie ma sensu siedzieć tu bezczynnie i czas wrócić do domu.



*oczami Nialla*
Całą przerwę nie widziałem Kate. Może poszła do toalety, tylko nie wiem co robiła tam tak długo. Martwię się o nią... Ten wytatuowany typek nie wygląda na "grzecznego chłopca". Dodatkowo dzisiaj była jakaś nieobecna, tak jakby przygaszona. Coś musiało się stać podczas pierwszej połowy meczu i przerwy lub przed meczem. O kurwa, mecz już się załącz, a ja stoję jak ten kretyn.



*oczami Kate*
Chciałabym powiedzieć Niallowi o tym wszystkim, ale potem może być jeszcze gorzej. Pewnie i tak się czegoś domyśla, bo przecież zamyślony stał na boisku, nie zwracając uwagi na rozpoczynający się mecz. Gdy pomyślałam nad moim "świetnym'' życiem, odezwał się Liam:
-Co tak długo robiłaś w tym kiblu?
-Nic specjalnego, babskie sprawy i te inne.
-Ojj, Kate... Mówiłem ci coś wcześniej. Nie warto mnie okłamywać i tak się zorientuję.
-Masz rację, ale nie wiem, czy mogę ci zaufać. Pewnie i tak to powiesz Niallowi.
-Uwierz mi, jestem jedną z osób, która zachowuje tajemnice najdłużej z całej szkoły.
-No okey-zgodziłam się mu powiedzieć, bo faktycznie sprawiał wrażenie takiego któremu można zaufać.-Niall pewnie wspominał ci o tym wytatuowanym chłopaku, któremu dał w twarz.
-Mówił,Mówił. Powiedział też, że się o ciebie bardzo martwi.
-Serio?! Ale wracając do tematu... Gdy Niall odwiózł mnie do domu, od razu poszłam na górę, aby szybko odrobić zadania domowe i wyszykować się na mecz, ale nagle usłyszałam dźwięk wiadomości, napisał ją Harry, ten typek.-powiedziałam i pokazałam mu wiadomość.
-I z tego powodu siedziałaś tyle w toalecie?
-Nie, cały czas czułam się śledzona. Poten poszłam do toalety, wiedziałam, że ktoś wszedł za mną. Był to on. Najpierw pewna siebie powiedziałam mu, że jeśli mnie nie zostawi, to go zniszczę. Jednak po krótkiej wymianie zdań przeprosił mnie za wszystko. Chciałabym, żeby był taki zawsze, a nie jak przy wcześniejszych rozmowach, skończonym dupkiem bez rozumu. Po jego słowach przytuliłam go i wróciłam tutaj.
-Rozumiem. Ale mam jedno pytanie.-powiedział, a ja nie wiedziałam, o co chcę mnie zapytać.-Do którego z nich coś czujesz, bo Ja już zacząłem się gubić?
-Niall nie jest mi obojętny, wtedy powiedziałam ci prawdę o tym, co do niego czuję. A co do Harrego... Trudno to jakoś nazwać. Chciałabym go polubić, zaufać, ale nie umiem. Po prostu nie potrafię.
-A co do Nialla... Jesteś go pewna?
-Tak.-powiedziałam krótko i na temat. Przez resztę meczu milczeliśmy, potem przyszedł Louis i Niall, aby poinformować nas, że jeszcze zaśpiewają hymn szkoły i możemy wracać. Niall zaczął śpiewać, jak zawsze pięknie... Ale nie spodziewałam się, że jednym z talentów Louisa jest śpiew, jakoś mi to do niego nie pasowało, jednak się myliłam. Po świetnym wykonaniu hymnu chłopcy do nas przyszli. Liam i Louis byli zmęczeni, więc wrócili do domów, a ja zostałam z Niallem. Chłopak zaproponował mi spacer po londyńskich ulicach. Oczywiście się zgodziłam. W końcu trzeba ogarnąć, gdzie co jest w moim tymczasowym miejscu zamieszkania. Bo tak naprawdę nawet nie wiem, jak trafić do domu ciotki. Taka wiem, że moja inteligencja jest powalająca, mam tego świadomość, ale no cóż nie zmienię tego (XD). Przez cały spacer szłam z Niallem za rękę lub byłam w jego objęciach, co nie ukrywam, bardzo mi się podobało. Niall opowiadał mi różne ciekawostki na temat Big Bena, gdy usłyszałam zdanie, które sprawiło, że grunt się pode mną załamał.
-Tak właściwie czemu mieszkasz z ciocią i wujkiem, a nie z rodzicami?-zaczęłam płakać i pobiegłam prosto przed siebie nie zwracając uwagi na jeżdżące w ogół samochody. Teraz pokazałam mu, jaka jestem słaba. Pewnie zaraz tutaj przybiegnie i będzie się wypytywać co się stało, i pocieszać, a ja nie lubię, gdy ktoś się nade mną lituje.

*oczami Nialla*
Stwierdziłem, że nie warto pójść za nią, że lepiej dać jej chwilę to rozmyślenia nad wszystkim. Poszedłem w stronę swojego domu, wysyłając jej SMS'a:
"Chcę, żebyś wiedziała, że nie poszedłem za tobą, bo stwierdziłem, że tak będzie lepiej dla ciebie i dla mnie. Dla ciebie, bo się uspokoisz, a dla mnie, bo nie dostanę w twarz :D"
Po chwili dostałem odpowiedź:
"Dobrze, że tak zrobiłeś, mimo tego, że znamy się krótko, bardzo dobrze mnie znasz."
Odpisałem:
"Wiem. Gdzie teraz jesteś?"
Odpisała:
" W Starsbucksie."
Odpisałem:
"Zaraz będę"
Jednak fakt, że dobrze znam się na kobietach to prawda. Myślałem, że jest inaczej.




_______________________________________________

Przykro mi, że taki krótki, ale to przez moje problemy z komputerem i zaległościami w szkole. W tym tygodniu pojawi się zwiastun, będzie on traktowany jak rozdział, więc nie daje gwarancji o kolejnym rozdziale w tym tygodniu. Ten rozdział jest taki, a nie inny (chodzi o długość), ponieważ nie miałam jak pisać, a nie chcę was tak zawodzić i bardzo długo się spóźniać. 

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział VII

*oczami Nialla*
Nie wierzę przed chwilą uderzyłem zupełnie obcego człowieka. Sam nie wiem czemu, tak jakoś wyszło... Impuls... Gdy zobaczyłem jak odnosi się do Kate miałem ochotę go zabić. Zauważyłem, że gościu wstaje i zmierza w moim kierunku. Szczerze nie bałem się go mimo tego, że był wyższy i zdecydowanie większy, jednak to ja miałem nad nim przewagę wyglądałem na szybszego i zwinniejszego, a ponadto Kate chciała ze mną rozmawiać. Zależy mu na niej, widziałem to w jego oczach. Nie jestem pewny co czuję do Kate, ale na pewno nie jest mi obojętna. Chciałbym z nią coś więcej, ale mam konkurencję, Malik i ten typ, który patrzy na mnie wzrokiem mordercy i zmierza w moim kierunku. Chciał wymierzyć mi cios, ale Kate zablokowała mu drogę, naprawdę mnie zaskoczyła.
-Nie skrzywdzisz go gnoju!-jej słowa jeszcze bardziej mnie zaskoczyły, objąłem ją ramieniem, a w oczach chłopaka zauważyłem smutek. Smutek i zazdrość, jednak jego uczucia mnie nie obchodziły, bo to ja trzymałem w objęciach największy cud świata. Po chwili przyglądania się nam wzrokiem smutnego pieska chłopak odszedł. Jego twarz i postura były mi dobrze znane, jednak nie wiem skąd i nie mogę sobie przypomnieć kto to był.


*oczami Kate*
W objęciach Nialla czuję się taka bezpieczna, wiem, że nic mi się nie stanie, gdy jest blisko. Coś do niego czuję, ale raczej bez wzajemności, bo on może mieć prawie każdą, przecież jest przystojny, wysportowany, inteligentny, lubiany. Tylko on może być podrywaczem, który zalicza i zostawia, nie wiem, jaki on jest naprawdę, bo pozory mogą mnie mylić.
-Niall, odprowadzisz mnie do domu, bo teraz nie czuję się bezpiecznie?
-Jasne, chodź to pożyczę od Liama auto, bo jeszcze idzie na wyrównawcze z matmy.
-Okey.
Poszliśmy do Liama, który siedział znudzony pod pracownią matematyczną, Niall wziął kluczyki i ruszyliśmy w kierunku szkolnego parkingu. Wsiedliśmy do pięknej, czarnej Renówki. Gdy dojechaliśmy pod dom przytuliłam Nialla i skierowałam się w kierunku drzwi. Potem poszłam na górę odrobić lekcję i się pouczyć, jeszcze przed wyjściem na mecz. Po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Wzięłam telefon z pułki i moim oczom ukazała się wiadomość:
"Jak komuś na kimś zależy to nie odpuszcza, więc chyba nie raz się jeszcze zobaczymy. Harry xx"
Na szczęście na mecz pojadę z Louisem, bo inaczej no mogłabym jeszcze go spotkać po drodze.
/30 minut później/
-Kate, zbieraj się, bo zaraz jedziemy.-powiedział Louis, a ja skierowałam się w kierunku szafy. Zdecydowałam się na zwykłe dżinsy i szarą bluzę, przecież nie będę się stroić na mecz. Gdy się ubrałam poprawiłam makijaż, w którego skład jak zwykle wchodził tusz i pomadka. Włosy związałam w koka i ruszyłam na dół po drodze wrzuciłam do torby, telefon i gumy do żucia. Louis siedział znudzony przed telewizorem.
-Możemy iść.-powiedziałam i poszłam do przedpokoju założyć moje vansy, a chłopak skierował się za mną. Poszliśmy do garażu i pojechaliśmy na stadion. Był ogromny, Louis pobiegł do trenera, a ja zaczęłam szukać wzrokiem Liama, który miał ze mną oglądać i kibicować chłopakom. Gdy w końcu go zauważyłam, ruszyłam w jego kierunku. Dziwnie się czułam, wydawało mi się, że ktoś za mną idzie, jednak gdy się odwracałam nikogo nie było. Usiadłam obok Liama, a ten zaczął rozmowę:
-Czujesz coś do Nialla?
-Nie, a co?-powiedziałam ze sztucznym zdziwieniem, ale chyba zauważył, że kłamię.
-Widać, że was do siebie ciągnie. A i nie warto mnie kłamać, bo ja wiem, kiedy ktoś kłamie, a kiedy mówi prawdę.
-No, dobra. Faktycznie coś do niego czuję, ale nie jestem pewna czy to miłość.
-Wiedziałem.
-A czemu o to pytałeś?-powiedziałam, a ten zaczął się plątać w "zeznaniach"
-O patrz zaczynają grać!
Z zaciekawieniem oglądałam mecz, nie rozmawiając z Liamem. Gdy ogłosili przerwę postanowiłam iść do toalety, gdyż mój pęcherz zaczynał być pełny. Nadal czułam, że ktoś za mną idzie. Poszłam do toalety, ale wiedziałam, że ktoś wszedł za mną. Gdy wyszłam zobaczyłam wysokiego, całego wytatuowanego chłopaka, czyli Harrego, zdaje mi się, że serio nie odpuści tak szybko.
-Idź stąd, albo zacznę krzyczeć.-powiedziałam pewna siebie.
-Nie mam zamiaru, chyba przeczytałaś wiadomość.
-Przeczytałam, ale wiesz, że to jest jak nękanie, mogę spokojnie donieść na ciebie.
-Ale tego nie zrobisz, bo za bardzo ci na mnie zależy.
-Nie, nie zależy mi. Mam na ciebie wyjebane, ale chcę jeszcze popatrzeć, jak spierdalasz przed Louisem.
-Bardzo śmieszne.-powiedział sarkastycznie.-Mogę o coś zapytać?
-Ta, mam się bać?
-Nie, nie musisz. Czemu nie wierzysz mi w moją historię?
-Bo jesteś najgorszym skurwysynem jakiego znam i nie jestem w stanie ci ufać.
-A jakbym się dla ciebie zmienił, to uwierzyłabyś mi?-nagle jakby nigdy nic zrobił się wrażliwy i można powiedzieć, że romantyczny. Gdybym takiego Harrego poznała na początku, to wszystko potoczyło by się inaczej.
-Przykro mi, ale za dużo się wydarzyło.







___________________________________________

Witam was :) Oto kolejny rozdział, mam nadzieję że będzie dobry, bo dość długo go pisałam. Kolejny rozdział pojawi się we wtor

środa, 26 listopada 2014

Rozdział VI

*oczami Kate*
Diablica (tak nazywano tą nauczycielkę) krążyła po klasie, gdy nagle skierowała się w moim kierunku... Ups...
-Nowa, tak?-zapytała wyjątkowo miło.
-Tak, proszę pani.
-To co ty na to, żebym sprawdziła twoją wiedzę?
-Nie miałam czasu, żeby się pouczyć.
-Okey, ale to ostatnia taka akcja. Następnym razem nauczyć się, bo prędzej czy później padnie na ciebie.-powiedziała po czym dodała.-No to może ktoś, kto był wygadany na początku lekcji i mi przeszkadzał. Nie, nie tym razem Paynuś. Horan w tej chwili do mnie!
-Tak jest pani profesor.-powiedział drżącym głosem.


*oczami Nialla*
O kurwa! Ta dziwka wzięła mnie do odpowiedzi! Zawsze brała Liama, nie wiem co ją napadło, aby pomęczyć kogoś innego... Ugh...!
-To Horan powiedz nam jak przebiega trawienie pokarmu?
-Yyy no ten... Yyy jesz coś i to połykasz, a potem do przechodzi przez żołądek i potem przez jelita, i to ten wydalamy to co zjedliśmy.
-No to teraz zamiast iść na mecz, siadaj na dupie w domu i się ucz! 
-Dobrze, dobrze. Może gdyby pani była normalną nauczycielką, to chciałbym się uczyć!
-Nie przeginaj gówniarzu i w tej chwili do dyrektora!
-Dobrze, biegnę.-powiedziałem sarkastycznie. 
Wyszedłem z klasy, ale wcale nie miałem zamiaru iść do dyrektora, jakbym nie miał innych problemów. Zawsze muszą brać mnie do odpowiedzi, wtedy gdy kompletnie nic nie umiem. Jaki skurwysyn wymyślił szkołę?! Za jakieś 5 minut wrócę do klasy i powiem, że dyrektor mnie upomniał i mam nadzieję, że będzie po sprawie. Po 5 minutach szwendania się po korytarzach szkoły, stwierdziłem, że mogę wracać do klasy. Z lekkim sarkazmem przeprosiłem Diablice i poszedłem do ławki, gdzie siedziała Kate. Na szczęście po jakimś czasie usłyszałem dzwonek, bo szczerze miałem dość już tej suki. Gdy byliśmy na korytarzu Kate się odezwała:
-Ejj Niall, bo ja chciałabym cię przeprosić, bo przeze mnie dostałeś jedynkę.
-Nie no spoko, jedynka to nie tragedia, zresztą nie tylko oceny się liczą.
-A co jeszcze się liczy?-próbowała flirtować, ale jednak niezbyt jej to wychodzi.
-Sport, muzyka i co najważniejsze miłość.-zaakcentowałem ostatnie słowo, Kate chciała coś powiedzieć, ale po przeszkodził jej Louis:
-Kogo moje piękne oczy widzą? Horan! O i moja kuzynka...
-Witam cię Tommo!-powiedziałem i przywitałem się z nim po "męsku", Kate patrzyła na nas trochę zdezorientowana.-Jeśli nie przyjdziesz na kolejny trening Clarke cię z drużyny wyrzuci i nigdy nie będziesz mógł wrócić. 
-O kurwa to muszę dzisiaj przyjść. A ty kuzyneczko chodź ze mną na priv.


*oczami Kate*
Zdziwiło mnie to, że Louis wziął mnie na chwilę na bok. 
-Kate? Mam takie pytanie.
-Tak?-nie wiem o co mu chodzi.
-Podoba ci się Niall?
-Nie, a co?
-Jak nie jak tak. Sorry to widać. Lecisz na niego, a on również jest tobą zainteresowany/
-No nie wiem. Nie byłabym taka pewna.
-Czyli ci się podoba?
-Szczerze, bardzo.
-Wiedziałem. Dobra chodź już.
Nie sądziłam, że on tak dobrze mnie zna. Nie widzieliśmy się bardzo dawno... Zamieniliśmy może 2 zdania i wie o mnie wszystko. A myślałam, że dobrze ukrywam emocje. 
-Kate, może przyjdziesz na dzisiejszy mecz? Pokibicujesz z Liamem.-zaproponował Niall.
-I z Zaynem.-dodał Louis.
 -Jeśli z Zaynem to chyba zrezygnuję.
-Nie no żartuję, jakoś go wygonię.-uspokoił mnie Louis.
-To w takim razie pójdę z wami. A to jakiś ważny mecz?
-Żartujesz sobie z nas?!-powiedzieli, a raczej wykrzyczeli równo chłopcy, po czym Niall dodał.-Najważniejszy w całym sezonie. Nawet mamy specjalny występ z hymnem szkoły.
-Serio?! Czemu mi nic nie powiedziałeś?-powiedział Louis.
-Bo nigdy nie mogłem cię znaleźć w szkole. 
-Czyli kto ma solówki?
-Ja i jeszcze jakiś jeden, ale nie wiadomo czy będzie, więc mogą dać je tobie.
-Niall ty śpiewasz?-zdziwiłam się.
-Tak trochę...
-A zaśpiewasz mi coś? 
-To może ja już nie przeszkadzam.-powiedział Louis i odszedł.
-Zależy co...
-Hmm... Może Ed Sheeran Little Bird?
-To całkiem fajny pomysł..-powiedział i uśmiechnął się, a potem zaczął śpiewać.
" If we take this bird in, with its broken leg,
We could nurse it, she said,
Come inside for a little lie down with me,
And if you fall asleep, it wouldn't be the worst thing.
But when I wake up, and your make up is on my shoulder,
And tell me if I lie down, would you stay now?
Let me hold ya, oh.

But if I kiss you will your mouth read this truth,
Darling how I miss you, strawberries taste how lips do,
And its not complete yet, mustn't get our feet wet,
Cause that leads to regret, diving in too soon,
And I'll owe it all to you, oh, my little bird.
My little bird.

If we take a walk out, in the morning dew,
We can lay down, so I'm next to you,
Come inside for a little home made tea,
And if you fall asleep, then at least your next to me,
And if I wake up, say its late love, get back to sleep,
I'm covered by nature and I'm safe now,
Underneath this oak tree, with you beside me.

But if I kiss you will your mouth read this truth,
Darling how I miss you, strawberries taste how lips do,
And its not complete yet, mustn't get our feet wet,
Cause that leads to regret, diving in too soon,
And I'll owe it all to you, oh, my little bird.
My little bird,
My little bird,
My little bird.

And of all these things I'm sure of, I'm not quite certain of your love,
You make me scream, and then I made you cry,
When I left that little bird with its broken leg to die.

But if I kiss you will your mouth read this truth,
Darling how I miss you, strawberries taste how lips do,
And its not complete yet, mustn't get our feet wet,
Cause that leads to regret, diving in too soon,
But I'll owe it all to you, oh, my little bird.
My little bird, whoa oh oh oh whoaa,
My little bird,
My little bird..."

Jezu, ale on ma piękny głos. Gdy śpiewał zrobiło się widowisko i wszyscy bili brawa, a dziewczyny piszczały, nie ukrywając, że poczułam się zazdrosna. Kolejne lekcje i przerwy spędziłam z Niallem. Po lekcjach chłopak chciał odprowadzić mnie do domu, niestety nie mogłam narazić nas na spotkanie z Harrym, gdyż on jest nieobliczalny i powiedziałam, że spotkamy się na meczu. Na szczęście nie poszłam z Niallem, bo zaraz za budynkiem szkoły zaczepił mnie Harry i namiętnie pocałował, nie chciałam tego, ale przycisnął mnie do ściany, a ja nie mogłam się wyrwać. Gdy w końcu przestał zaczęłam biec w stronę furtki, jednak był szybszy i mnie dogonił. 
-Puść mnie, bo chyba nie chcesz mieć problemów z Louisem!
-Nie, nie chcę. Ale powiedz mi jedno wierzysz mi czy nie?
-Nie, zostaw mnie w spokoju!-chciałam iść, ale chwycił mnie za nadgarstek.-Zostaw mnie skurwysynie! Pomocy! Louis!
-Kurwa, ile razy mam powtarzać, żebyś się od niej odpierdolił?!-wykrzyczał Louis, a za nim stał Niall, ewidentnie zdziwiony całą tą sytuacją. 
-Bo co mi zrobisz?!-powiedział wkurwiony Harry, po czym Niall zadał mu cios w nos, a ten od razu upadł.

_____________________________________________________

 W końcu nowy rozdział :) Sorry, że tak późno, ale niestety za dużo miałam do nadrabiania po tygodniu nieobecności w szkole. A teraz wróćmy do rozdziału :D BUM, BUM, BUM... Spotkanie Nialla i Harrego w końcu się odbyło.... No chyba raczej dobrze się nie skończy.... Jak sądzicie Niall kocha Kate czy dla niego to tylko dobra zabawa? A teraz ładnie proszę o komentarze, bo to bardzo motywuje <3

niedziela, 23 listopada 2014

Imagin dla Vanessa Kotlik

Vanessa była z Niallem już rok. Byli szczęśliwą parą, jednak chłopak nie miał dla niej czasu, przez co się kłócili. Dzisiaj jest ich rocznica. Vanessa chcąc sprawdzić, czy chłopak pamięta, nie powiedziała mu o tym. Wcześnie rano Niall poszedł do studia. Około godziny 10 Vanessa się obudziła i jakby nigdy nic zadzwoniła do chłopaka, w ogóle nie wspominając o dzisiejszym ważnym dniu. (V-Vanessa; N-Niall)
V- To jak kotku widzimy się dzisiaj?
N-Wiesz co sam nie wiem. Dużo pracy mam dzisiaj, nagrywamy płytę. Wrócę około 23.
V-Okey, kocham cię i będę czekać. Zrobię ci dzisiaj niespodziankę…
N-Nie mogę się doczekać. Do zobaczenia wieczorem.
„Debil, skończony debil!”-pomyślała Van. –„Lepszego chłopaka nie mogłam sobie znaleźć. Jakoś Louis, Zayn i Liam nie mają problemu, aby spotkać się z ukochanymi. Widać, że im na nich zależy, a Niall prawdę mówiąc ma na mnie wyjebane!”. Vanessa poczuła, że nie wytrzyma… Aby się opanować poszła się przejść. Mimo godzinnego spaceru była dalej zdenerwowana, miała także myśli samobójcze. Gdy przeszła obok Big Bena, olśniło ją. Gdyby skoczyła z samej góry, byłoby już po niej… Wszystkie problemy z Niallem skończyłyby się, a ona mogłaby żyć spokojna. Szybko wróciła do domu i zaczęła przygotowywać się do śmierci. Napisała Niallowi list:
„Do Nialla. Kocham Cię, ale nie jestem pewny czy ty mnie również to wszystko jest bez sensu. Nie chcę być twoim problemem. Gdy Big Ben wybije, ja już odpłynę. Do zobaczenia kiedyś tam na górze. Vanessa xx.”
Dochodziła już 23, więc wyszła, zanim Niall wrócić i pobiegła w stronę Big Bena. Gdy chłopak wrócił do domu, był zdziwiony, że jego ukochanej nie ma… Rozglądał się, gdy nagle zauważył list. Był przerażony. Dobrze wiedział, że mają dzisiaj rocznice, więc postanowił się jej oświadczyć i wymyślił na szybkiego tą akcję z nową płytą. Przez chwilę był w szoku, ale gdy się ogarnął, szybko pobiegł do samochodu. Na głównej ulicy były korki, a dochodziła powoli 24, więc wysiadł i zaczął biec. Na samej górze Big Benu zauważył postać, widział, że to Vanessa, więc przyspieszył. Gdy był na samej górze, Vanessa skoczyła, jednak ten szybko do niej podbiegł i w ostatniej chwili ją złapał, i przyciągnął do siebie. Wyrywała mu się, ale nie dała rady, gdy dziewczyna się uspokoiła chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe, czerwone pudełeczko, w którym był pierścionek zaręczynowy. Uklęknął i rzekł:
 N-Kochanie, nawet nie wierz jak się o ciebie martwiłem. Proszę uczyń mi te zaszczyt i zostań moją narzeczoną. To jedyne o czym teraz marzę. Nie chciałem, żeby coś takiego się stało. Doskonale wiedziałem, że mamy dzisiaj rocznice i postanowiłem uczynić ją wyjątkową , i ci się oświadczyć. Dlatego miałem dzisiaj tak późno wracać. Czyli jak zgadzasz się?
V-Tak. Przepraszam za tą całą sytuację. Po tym rzuciła się na chłopaka i go przytuliła, a po chwili ich usta się złączyły.


__________________________________________________

Na prośbę Vanessy napisałam tego imagina, jeśli ktoś również chciałby abym mu napisała coś podobnego, niech pisze w komentarzu lub na priv, jutro albo we wtorek dodam kolejny rozdział :) 

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział V

*oczami Kate*
-Louis, kto to był i czemu tak na niego naskoczyłeś?-zapytałam zdziwiona zaistniałą przed chwilą sytuacją.
-Harry Styles... Największy skurwysyn w całym Londynie.
-Możesz trochę jaśniej...
-On... Zgwałcił jego dziewczynę...-wtrącił się Zayn.
-To powinieneś założyć z nim klub zboczeńców.-zażartowałam, chociaż po chwili tego pożałowałam.
-Dla ciebie to jest takie kurwa śmieszne?!-wkurwił się Lou.
-Przepraszam, myślałam, że to nie tak na serio...
-Spoko... Ja też nie powinienem wybuchać.-powiedzieć Tommo i mnie przytulił.-Pamiętaj tylko jedno, że musisz na niego uważać.
-Dobra, zapamiętam. Ejj mam takie pytanie...
-Tak?
-Kiedy będzie mój pierwszy dzień w szkole?-szczerze nie mogłam się doczekać tych wszystkich angielskich przystojniaków, oczywiście żartuję, wcale nie mam ochoty iść do nowej szkoły.
-Jutro.-powiedział Lou.
-Co?! Jutro?! To czemu dzisiaj poszliśmy na imprezę?
-Dlatego, że moja i twoja przyszła klasa mamy pierwszą lekcję o 10.
-To trochę mnie uspokoiłeś, bo jakbym miała wstać o 6.30 po takiej nocy, to bym raczej rady nie dała.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.-Może chodźmy już?
-Tak, tak. To nara chłopaki.

*oczami Louisa*
Zayn chyba zarywa do Kate, ale ja mu na to nie pozwolę... Wiem jaki on jest. Niech sobie znajdzie jakiegoś słodkiego chłopaka ze szkoły, a nie Malika albo co gorsza Stylesa.
Gdy weszliśmy do domu, moi rodzice siedzieli przy stole w jadalni. Ups, czyli mamy kłopoty...
-O której to się do domu wraca, co?!-wykrzyczał ojciec.
-Jestem dorosły, mogę wracać o której chcę.-odpyskowałem.
-To że ty tak wracasz to nic, jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale jeszcze wplątujesz w to Kate.-początek kazania ojca się zaczął. Ale super...
-Chciałem, żeby kogoś poznała!
-Ciociu, wujku to nie jest Louisa wina. Wcale nie musiałam się zgadzać na jego propozycję i to ja zdecydowałam czy zostanę w domu czy pójdę z nim.-broniła mnie Kate, ale to tylko pogorszyło sytuację.
-Jak nie jest, jak jest?! Co, już kuzynkę ustawiłeś, żeby ci dupy broniła?-ojciec jak zawsze ma ból dupy, gdy pójdę na imprezę.
-Mamy jutro na 10 do szkoły, nie zaśpimy.-podawałem przeróżne argumenty, ale nie pomagało.
-Tak, tak wstaniemy.-potwierdziła Kate.
-To w takim razie do łóżka.-powiedział dużo łagodniej ojciec.

*oczami Kate*
To chyba trochę przeze mnie Louis wpadł, bo gdybym nie poszła pewnie by nie zrobili mu afery. Z opowiadań mojej mamy to Lou nie jest taki grzeczny na jakiego wygląda. No właśnie z opowiadań mamy, których już nigdy nie usłyszę... Gdy o tym pomyślałam od razu łza spłynęła mi po policzku. Miałam ochotę sięgnąć po żyletkę, ale nie chcę mieć więcej problemów. Pewnie media już huczą, że uciekłam od problemów. Jutro po szkole zadzwonię do Connora i Emmy, pewnie się martwią. Dobra to koniec przemyśleń... Czas spać. 
Gdy powoli zasypiałam, ktoś rzucił kamieniem w moje okno. Przestraszyłam się. Bałam się wyglądnąć, kto dobija się do mojego pokoju, ale ciekawość wygrała. Wyglądnęłam lekko za firankę, ale nikogo nie zauważyłam, więc otworzyłam okno na roścież i wychyliłam się.
-Kate, to ty?-usłyszałam cichy głos ze specyficzną chrypką, od razu wiedziałam kto to, Harry gwałciciel Styles.
-Nie, Louis.
-Dobrze, że to ty, bo myślałem, że w złe okno trafiłem.
-Ty masz jeszcze czelność przychodzić tutaj, bo tym co zrobiłeś jednemu z członków mojej rodziny?!
-Opowiedzieli ci tą historię... 
-No a co myślałeś, że nigdy się nie dowiem!
-Dobra nie krzycz, bo będziemy mieć przechlapane. Jeśli tu zajedziesz, wytłumaczę ci wszystko.
-Sorry, ale nie odważę się, wolę zrobić to z kimś, kogo będę kochać i nie pod przymusem.
-Proszę cię... Przestań... Zaufaj mi nic ci nie zrobię... A na pewno nie na osiedlu domków jednorodzinnych. Myślisz logicznie?
-Dobra, zejdę na 5 minut, tylko jak? Teraz z Louisem mamy przechlapane przez imprezę.
-Zeskocz, złapię cię.
-Cię chyba pojebało?!
-Obiecuję, że nic ci się nie stanie.
-Okey...-zgodziłam się mimo strachu. Wzięłam głęboki wdech i wydech i pomyślałam "raz się żyję" i skoczyłam. Podczas skoku czułam się tak jakbym popełniała samobójstwo, czułam, że odrywam się od rzeczywistości, jednak to było zbyt piękne, żeby prawdziwe... O dziwo faktycznie mnie złapał, czym trochę bardziej mu ufam. 
-Kiedyś trochę się kumplowałem z Louisem, a z jego dziewczyną przyjaźniłem. Pewnego dnia pokłóciła się z Louisem i przyszła do mnie, żebym ją pocieszył. Przytuliłem ją troskliwie, a ona źle to odebrała i myślała, że chcę czegoś więcej, chociaż to nie była prawda. Zaczęła się rozbierać i mnie również. Nie chciałem tego, więc zaprotestowałem i kazałem jej przestać. Ona się wkurzyła i powiedziała, że gorzko tego pożałuję. Potem musiała rozmazać se makijaż i rozwalić ubrania, bo poszła do Louisa i powiedziała, że ją zgwałciłem. No a potem miałem lekkie problemy z Louisem.-opowiedział mi historię, w którą niezbyt uwierzyłam.
-Sorry, takie bajki to se wmawiaj lalunią, które zgwałciłeś!-wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Gdy to usłyszał przycisnął mnie do ściany i namiętnie pocałował, potem do zabawy dołączyły nasze języki. Moja psychika tego nie chciała, ale ciało poddało mu się całkowicie.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
-Serio?! Myślisz, że przeprosiny wystarczą po takim czymś?!
-Gdybyś tego nie chciała, to byś to zakończyła. Najwyraźniej ci się to podobało.
-Nie podobało! Nie chciałam tego! Dobra nie ważne, pomóż mi wrócić do domu!
-To daj klucze.
-Nie wzięłam ich. 
-Mam pomysł! Powiem ci jaki on jest, ale najpierw daj mi buziaka.
-Nie, masz w tej chwili powiedzieć mi, co mądrego wymyśliłeś!
-Jesteś chuda, więc możesz wejść przez wejście dla psa.
-Serio? Wiedziałam, że ten pomysł nie będzie zbyt mądry.-wiedziałam, że to nie ma sensu, ale co mi zostało, tylko próbować.
-Pamiętaj, zadzwoń.-palnął chłopak, gdy prawie przedostałam się do domu. Skąd miałam niby wziąć jego numer. Nagle usłyszałam kroki. Szybko się wydostałam i poszłam do kuchni nalać sobie wodę, aby mieć jakiś pretekst, czemu jestem na dole.
-Kate, co ty tu robisz?-zapytała zaspana ciocia.
-Przyszłam po wodę.-skłamałam, wypijając wodę.
-To zmykaj spać, bo nie wstaniesz do szkoły. Rano przygotuję ci potrzebne książki i zeszyty.
-Dobrze, dziękuję.-powiedziałam i pobiegłam na górę zamknąć okno, jakby ciocia tam weszła. 
Gdy wróciłam do pokoju zasnęłam momentalnie. Budzik zadzwonił mi dosłownie po 3 minutach spania. Po chwili leżenia plackiem na łóżku, usłyszałam, jak ciocia budzi Louisa, więc stwierdziłam, że czas wstawać. Wzięłam kosmetyczkę i przygotowałam sobie zestaw na dzisiaj (koszula w kratkę, czarne spodenki i vansy) i poszłam do łazienki. Na szczęście były w domu 3 łazienki i Louis nie dobijał się do niej, jak kilka lat temu na wspólnych wakacjach. Wzięłam szybki prysznic, potem zarzuciłam na siebie ciuchy, zrobiłam lekki makijaż i włosy związałam w koka. Gdy zeszłam na dół Louis już na mnie czekał. Szybko spakowałam potrzebne książki, jabłko oraz wodę i tak właściwie byłam już gotowa. 
-To co idziemy już?-zapytałam.
-Raczej jedziemy.-zażartował Louis i zaczęliśmy się śmiać. 
Poszliśmy do ślicznego granatowego fiata 500, moi rodzice mieli kupić mi takie na osiemnastkę, tylko miętowe. Po 10 minutach jazdy znaleźliśmy się pod szkołą. Wyglądała na bardzo nowoczesną, wybudowaną najwięcej 10 lat temu. Na placu szkoły zobaczyłam wielu ludzi, przeróżnych narodowości, więc sądzę, że ludzie są tu bardzo tolerancyjni. 
-Louis, zaprowadzisz mnie na pierwszą lekcję? A i do jakiej klasy będę chodzić?
-Pierwsze piętro, sala 16. Będziesz chodzić do klasy 2c. Jest tam kilku miłych chłopaków, więc nie masz się o co martwić.
-Bardziej wolę się zaprzyjaźnić z dziewczynami.

Gdy szukałam klasy, podszedł do mnie niewysoki blondyn, z niesamowitą głębią w niebieskich oczach, w które się wpatrywałam, jakbym nigdy oczu nie widziała. Gdy zorientowałam się, że patrzy mi prosto w oczy, skierowałam wzrok gdzie indziej.
-Miło mi, Niall... je... jestem.
-Ja Kate. Również mi...miło.
-Niech zgadnę nowa?
-Bingo. Aż tak to widać?
-Błądziłaś po korytarzu, więc chyba trochę widać. A ja, że jestem superbohaterem, pomagam pięknym panią w potrzebie. Czego szukasz?-zaczęliśmy się śmiać.
-Szukam sali 16, podajże na pierwszy piętrze.-nie byłam pewna czy podałam dobrą klasę.
-To może zapytam tak... Jesteś w klasie 2c? 
-Tak, dokładnie. 
-To w takim razie, zapraszam za mną.
-A ty do jakiej klasy chodzisz?
-Do tej co ty.
-A tak w ogóle jaką mamy teraz lekcję, bo nie wzięłam z domu planu?
-Biologię. Jeśli chcesz możesz ze mną siedzieć, najwyżej Liam usiądzie gdzie indziej.
-Liam?
-Tak, mój przyjaciel. Skąd jesteś?
-Z Walii. 
-To co w takim razie tu robisz?
-Może kiedyś ci powiem... Aktualnie mieszkam u kuzyna, Louisa.-nawet nie zauważyłam, kiedy łza spłynęła mi po policzku.
-Przepraszam, nie chciałem.-przytulił mnie, po czym dodał.-U Tomlinsona?
-Tak, u niego. A co?
-A trochę się z nim kumpluję, chodzimy razem na SKS z piłki nożnej.
-To fajnie. Może chodźmy już do klasy.
-Okey, poczekaj na mnie przy najbliższej klasie na prawo, ja idę do toalety.
-Dobra. To do zobaczenia.

Siedziałam chwilę na ławce przed klasą, gdy pod chwili przysiadł się do mnie jakiś chłopak, nastała niezręczna cisza, po czym się odezwał.
-Hej, jesteś nowa?
-Tak, niestety. 
-Jestem Liam, a ty?-powiedział i podał mi życzliwie rękę.
-Kate.

Po jakimś czasie rozmowy podszedł do nas Niall i powiedział do Liama:
-Ejj, chłopie nie podrywaj mojej Kate.-zaśmiał się. Jego śmiech był taki słodki, taki cudowny.
-Twojej? A może ona jest moja?-zaśmiał się kolejny.-Dajmy jej zadecydować.
-Żeby było sprawiedliwie powiem, że jestem wasza.-zaczęliśmy się śmiać, a po chwili zadzwonił dzwonek. Liam usiadł obok Nialla, ale ten go "wygonił", żebym ja miała gdzie usiądź. Liam musiał usiąść w pierwszej ławce, a z tego co opowiadał mi Niall ona go szczerze nienawidzi. Miał trochę chłopak przechlapane, najgorsze, że przeze mnie.


_________________________________________________________________________


Oto kolejny rozdział :) Już pojawili się wszyscy chłopcy <3 Jak sądzicie HARRY powiedział prawdziwą historię KATE? A może wymyślił ją na poczekaniu? 
Miał być dzisiaj zwiastun, ale nie pobrałam odpowiedniego programu na laptopa, ale myślę, że w ciągu najbliższych 3 tygodni powinien być gotowy. 
A teraz zachęcam was do czytania bloga mojej koleżanki :) link poniżej: 
http://memoriessblogg.blogspot.com/
 Nie wiem czy jutro pojawi się kolejny rozdział, bo muszę przepisać lekcje z całego tygodnia.
 ŁAPCIE TUTAJ HORANA NA POCIESZENIE :D

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział IV

*oczami Kate* 
-No to jesteśmy.-rzekł Connor, gdy wysiedliśmy z samochodu.-Chodź.
Gdy byliśmy już na lotnisku, usłyszałam głos: Pasażerowie lotu 5, klasy A, do Londynu proszeni są na pokład.
-To chyba nasz lot.-powiedziałam lekko przerażona, gdyż bardzo boję się lotów samolotem.
-No na to wygląda.-uśmiechnął się troskliwie i objął mnie ramieniem.-Będzie dobrze.
-Dobra, chodźmy.

Gdy zaczęliśmy lecieć, łzy napływały mi do oczu, próbowałam je powstrzymać... Byłam tak przestraszona, że nie kontrolowałam swojego ciała i wtuliłam się w tors chłopaka, poczułam, że jego serce szybciej bije. Nagle zaczęłam się trząść ze strachu, gdy Connor to zauważył pocałował mnie czule w czoło. 

Dalej nurtuje mnie to, że zmienił się o 180 stopni. W sumie to dobrze, że tak się stało... ale nie rozumiem dlaczego... Normalnie w czasie tego wypadku, szpitala miałby już kilka dziewczyn... Szczerze, jakby był taki od początku naszej znajomości to pewnie byłabym w nim szaleńczo zakochana... Bo nie dość, że przystojny to jeszcze inteligentny, czuły, wrażliwy, pomocny... Taki chłopak to skarb... Ale po jego wcześniejszym zachowaniu nie mogę mieć 100% pewności, że taki będzie cały czas, przecież zawsze mógłby wrócić do starego siebie i znów tak traktować dziewczyny.

-Ejj, mała obudź się... Już jesteśmy w Londynie...-usłyszałam jakiś głos.
-Dobra, już wstaję.
-Szybko, bo do twojej cioci mamy trochę kilometrów...
-Okey.
<wychodzenie z samolotu, zabranie walizek, zarezerwowanie biletu na powrót Connora, pójście do samochodu, załatwionego przez przyjaciele Connora>

Gdy jechaliśmy do cioci Amy, panowała niezręczna cisza... Każdy zatonął w swoich myślach... Po jakiejś godzince znaleźliśmy się na miejscu. Connor wziął moje walizki, a ja stałam przed bramą wejściową. Po chwili Connor rzekł:
-Muszę ci coś powiedzieć, ale najpierw...-nie skończył i namiętnie mnie pocałował, nie wiem kiedy, ale po chwili doszedł język, a po pocałunku dodał.-Pamiętaj, że zawsze cię kochałem, kocham i będę kochać do końca moich dni i jeszcze dłużej.
Po tym mnie przytulił i poszedł do samochodu. Zdziwiona tym całym zdarzeniem, dałam radę tylko mu pomachać... Gdy nie widziałam już samochodu, wzięłam walizki i ruszyłam w kierunku domu. 

Od razu na wejściu ciocia zaczęła temat Connora.
-Kochana, a co to był za chłopak? Czemu cioci nic nie powiedziałaś?
-Ciociu, to nie był mój chłopak, bo nawet go nie mam, to tylko przyjaciel, który pomógł mi w tej całej sytuacji.
-Szczerze, nie wyglądał na przyjaciela.
-No wiem, to mogło tak wyglądać, ale to dlatego, że on przed chwilą wyznał mi swoje uczucia. Wiedziałam, że coś z najbliższym czasie się wydarzy, bo on zawsze miał przedmiotowe podejście do kobiet, jak miał dziewczynę tydzień, to wszyscy byli w szoku, a ostatnio nagle się zmienił. Stał się czuły, troskliwy wobec mnie i bardzo mi pomagał. Owszem przyjaźniliśmy się, ale on ani razu nie wspomniał o swojej nowej "zdobyczy".
-Rozumiem. Ale może tak traktował kobiety, gdyż nie mógł mieć ciebie.
-Możliwe. Jestem zmęczona, zaprowadzisz mnie do swojego pokoju?
-Jasne. Louis pomóż kuzynce z walizkami!-zawołała go, a on po chwili zszedł i zabrał 2 walizki na górę, podążyłam za nim z małą torbą z kosmetykami. 

Gdy byliśmy u mnie w pokoju, Louis rozsiadł się na łóżku i zapytał:
-Słyszałem twoją rozmowę z mamą i szczerze, ten pocałunek nie wyglądał na przyjacielski.
-Wiem, ale tak jakoś wyszło. 
-Może chcesz iść dzisiaj ze mną i moimi kumplami na imprezę?
-W sumie to chwila rozrywki trochę mi się przyda.
-Zaraz przyjdzie tu Zayn, więc już poznasz jednego z naszych towarzyszów wieczorem.
-Z chęcią go poznam.-uśmiechnęłam się, a po chwili usłyszeliśmy dzwonek.
-To pewnie on.-powiedział Louis i poszedł otworzyć.

Po chwili wrócili i przystojny, bardzo wytatuowany Mulat i powiedział:
-Kogo moje piękne oczy widzą, miło mi Zayn.-faktycznie miał piękne oczy.
-Kate, mi również miło.
-Idziesz z nami dzisiaj na imprezę?
-Tak, wybieram się z wami.
-Zobaczysz, jak bawią się ludzie w Londynie.-powiedział, objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
-Nie pozwalaj sobie.-zdziwiony moimi słowami, automatycznie mnie póścił.- O której idziemy do tego klubu?
-Za jakąś godzinkę.-odpowiedział Louis.
-To w takim razie możecie wyjść, bo chcę się wyszykować.-posłuchali mojej prośby i wyszli.

Nie wiedziałam w co się ubrać... W końcu zdecydowałam się na krótką, czarną sukienkę i szpilki. Potem poszłam się umalować... Gdzie znowu miałam problem... Ale po jakimś czasie umalowałam się delikatnie, trochę tuszu na rzęsy i lekkie różowe usta, a końcówki włosów podkręciłam lokówką. Po chwili usłyszałam wołanie Louisa: "Kate czekamy na dole".  Szybko się pozbierałam i zeszłam na dół. Zauważyłam, że znajomi Louisa patrzą się na moje kształty, co trochę mnie wkurzyło, bo nie odrywali ode mnie wzroku. 
-To może w takim razie chodźmy, skoro wszyscy są gotowi.-nie usłyszałam odpowiedzi, wszyscy byli skupieni na "obczajaniu mnie". -Idziemy już?!-powiedziałam dużo głośniej.
-Tak, tak.- Louis zerwał się po chwili.
Po 15 minutach maszerowania byliśmy na miejscu. Nie powalało jakoś. Wszyscy zaczęli tańczyć oprócz mnie i Zayna, który zaczął się do mnie przywalać, nie podobało mi się to zbytnio. Po chwili stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, Zayn chciał iść ze mną, ale stanowczo mu zabroniłam. Zrobiło się bardzo zimno... Zaczęłam żałować, że nie ubrałam żadnego żakietu. Oparłam się o ścianę, wyciągnęłam telefon i weszłam na instagrama. Nawet nie zauważyłam, że jakiś chłopak podszedł do mnie i patrzył w ekran mojego telefonu. Był przystojny, cały wytatuowany i na głowie miał słodkie loczki. Gdy zauważył, że się na niego patrzę, powiedział:
-Nie jest ci zimno? Może dać ci bluzę?-jego głos był taki piękny, miał specyficzną chrypkę.
-Trochę jest, ale nie trzeba.-mimo moich potwierdzeń, dał mi bluzę.
-Zauważyłem cię już w klubie, ale nie miałem odwagi podejść, bo chyba siedziałaś z chłopakiem.
-Serio, z chłopakiem?! To nachlany kumpel mojego kuzyna, który cały czas się do mnie klei.
-To może i dobrze, bo Zayn nie jest dobrym kandydatem na chłopaka.
-Czemu?-zdziwiło mnie to co powiedział, skąd oni się znali?
-Może kiedyś ci opowiem. Ejj, mogłabyś pożyczyć na momencik telefon.
-Tak, jasne.-powiedziałam i podałam mu telefon.
-Oddaję.-powiedział i po chwili wyszedł Louis.
-Styles, co ty tu robisz?-powiedział, najwyraźniej wkurwiony.
-Ciebie mogę zapytać się o to samo.-odpowiedział równie wkurwiony Styles, z tego co pamiętam.
-Masz odpierdolić się od mojej kuzynki, bo gorzko tego pożałujesz!-wykrzyczał mu prosto w twarz i plunął pod nogi.
-Ty jesteś jego kuzynką?!-zapytał zszokowany Styles.
-Tak, a co?-powiedziałam.
-Kate, chodź do domu.-powiedział Lou, a ja posłuchałam się go, bo wiedziałam, że jeśli tu zostanę to dalsza zabawa może się źle skończyć.


______________________________________________________


Oto kolejny rozdział :) Nie wiem czy jutro pojawi się rozdział, bo może będę pracować nad zwiastunem, a i nie wiem czy kary nie dostanę, bo zaczęłam złe oceny łapać :D. Dzisiaj to chyba na tyle. Aaa przepraszam was, że Niall i Liam jeszcze się nie pojawili, ale pod koniec nie wiedziałam już co pisać, a co dopiero opisywać jeszcze spotkania z Niallem, Liamem, rozmowę z przyjaciółką i wgl. Więc musicie poczekać do jutra, lub do soboty jeśli czekać na Nialla. 

środa, 19 listopada 2014

Rozdział III

*oczami Kate*
-Kate, mam ten numer!-powiedział uradowany Connor.
Nie odpowiedziałam mu, jednym słowem byłam bezsilna. 
-Kate, niech zgadnę... Telewizja, wiadomości, mówili o tobie.
-Bingo!-potwierdziłam jego przypuszczenia wkurzona.-Wiedziałam, byłam w 100% pewna, że te chuje z telewizji będą wymyślać bzdury o mnie i mojej rodzinie!
-Przecież wiesz jaka jest telewizja i mogłaś się domyślić, że będzie huczeć od plotek na twój temat... Może dzwoń do swojej ciotki...-zaproponował.
-Okey, poddaj mi numer.-zgodziłam się i sięgnęłam po telefon.
-"+44672890482". Masz wszystko?
-Tak, nie wiem czy powinnam dzwonić.
-Kate, być może to twoja jedyna szansa na odlezienie się w obecnej sytuacji.-powiedział,a ja przyłożyłam telefon do ucha.

-Hallo, czy mam przyjemność z Amy Tomlinson?
-Tak, a co?-po jej słowach miałam ochotę się rozłączyć, ale popatrzyłam na Connora i stwierdziłam, że nie mogę tego zrobić.
-Nie wiem, czy pani mnie pamięta, ale jestem córką twojej siostry-Olivii.
-Jakbym mogła zapomnieć?! W jakiej sprawie dzwonisz? 
-Moi rodzice kilka dni temu zginęli w wypadku i... nie mam co ze sobą zrobić...
-Rozumiem. Chcesz, żebyśmy ci pomogli?
-Tak, ponieważ nie znam nikogo oprócz was z naszej rodziny.
-Okey, możesz mieszkać u nas. Tylko co z domem twoich rodziców?
-Moi przyjaciele wszystkim się zajmą, gdy kupią mi nowy dom i go urządzą, wrócę do Warszawy, ale teraz nie mam  ochoty mieszkać u mnie w domu, wszystko za bardzo przypomina mi rodziców.-wytłumaczyłam cioci.
-Okey, więc rezerwuj bilety i daj mi znać, kiedy masz zamiar przyjechać.-powiedziała i rozłączyła się.


*oczami Amy*
-Louis i David, zejdźcie na dół proszę. Muszę wam coś powiedzieć.
-Coś się stało mamo?-powiedział Lou.
-Nie, nic. Pamiętacie moją siostrzenice, Kate?
-Tak, a co?-powiedzieli równocześnie.
-Będzie u nas jakiś czas mieszkać. Mam nadzieję, Louis, że się nią zaopiekujesz, nie tylko u nas w domu, ale także w szkole.
-Jasne, nie ma problemu. Ale czemu będzie tu mieszkać?-zapytał zaciekawiony.
-Bo...Yyy...-nie wiedziałam jak to ubrać w słowa, gdyż bardzo lubił Mike'a i Olivię.- No... Mike i Olivia... Mieli wypadek, gdy byli w delegacji...
-Serio?!-wykrzyknęli znów równocześnie.
-Niestety tak... Mam nadzieję, że Kate będzie czuła się tu dobrze i żaden z twoich kolegów nie będzie się do niej dobierał, jasne Louis?
-Tak, tak mamo. Ale lepiej powiedz to moim kolegom, nie mnie.


*oczami Kate*
-Connor, musisz iść do lekarza i powiedzieć, że chcę z nim porozmawiać.
-Okey, zaraz wracam.-powiedział i wyszedł.
Po kilku minutach przyszedł z lekarzem.
-Panie doktorze... Bo ja... Wyjeżdżam do rodziny... Muszę pojechać w ciągu najbliższych 3 dni.
-Przykro mi Kate, nie możesz pojechać, bo jeszcze sobie coś zrobisz.
-Obiecuję, że nie! Nie mam takich zamiarów, właśnie chcę pojechać tam, aby zapomnieć o tym wszystkim...
-Okey, niech ci będzie, ale będziemy co jakiś czas do ciebie dzwonić. Możesz się pakować i za 30 minut przyjdź po wypis.
Gdy tylko zauważyłam, że drzwi są zamknięte, rzuciłam się na Connora i z całej siły go przytuliłam, a potem pocałowałam w usta.


*oczami Connora*
Nie wierzę, Kate, Kate Brown mnie przytuliła i na dodatek pocałowała! Szczerze, nie spodziewałem się tego po niej, myślałem, że nigdy tego nie zrobi. Tak między nami... Kocham ją, naprawdę... Jest całym moim światem... Dlatego jej tak pomagam... Tylko ona wyjeżdża do wielkiego miasta, gdzie są tłumy dużo przystojniejszych facetów... Pewnie nie jeden kumpel tego Louisa będzie się do niej dobierać... Albo gorzej rozkochać ją w sobie... Nie powiem jej tego... Nie wiem, co sobie wtedy pomyśli... Przecież wie, jakie mam podejście do dziewczyn... Zaliczałem i rzucałem... Pewnie dlatego nigdy się do siebie nie zbliżyliśmy... Ona jest piękna, mądra, dobra i inteligentna, a ja... jestem SKOŃCZONYM DUPKIEM, który zdobywa dziewczynę, zalicza i rzuca... 


*oczami Kate*
Trochę przykro mi, że zostawię przyjaciół, a w szczególności Connora, który się bardzo o mnie troszczył, gdy innych nie było. Szkoda, że nie mógłby pojechać razem ze mną... Takie wsparcie bardzo by mi się przydało... Zastanawia mnie najbardziej to, że nie przyszedł tu z żadną dziewczyną, bo ciągle przedstawiał nam jakieś... Hmm chyba się go o to zapytam...
-Connor, a ty nie masz żadnej nowej dziewczyny?
-Nie, nie mam... A co?
-A nic... Bo to bardzo dziwne jak na ciebie...
-Wiem, ale zrozumiałem, że nie mogę traktować, tak dziewczyn jak robiłem to dotychczas...
-Miła zmiana...- uśmiechnęłam się i zabrałam za pakowanie...
Po kilkunastu minutach byłam już gotowa do wyjścia.
-Connor, idź do samochodu, a ja pójdę do lekarza i zaraz przyjdę.
-Okey.

Gdy poszedł w kierunku wyjścia, skierowałam się do gabinetu lekarza, zauważyłam, że ktoś tam jest, więc zostałam na korytarzu. Usłyszałam, jak ktoś mówił: Ona nie jest gotowa, żeby stąd wyjść, nie rozumiesz, że będzie kilometry stąd i nie będziemy mogli jej pomóc... Skąd wiesz, że to tylko pretekst, żeby wrócić do domu i popełnić samobójstwo...
Po chwili z gabinetu wyszedł jakiś pielęgniarz czy coś... Więc weszłam...
-Panie doktorze, przyszłam po wypis.
-Kate, naprawdę bardzo mi przykro, ale nie możemy cię wypisać w ciągu najbliższych kilku tygodni.
-Co?! Chyba cię pojebało! Myślisz, że sama nie poradzę sobie z wyjściem dzisiaj?! Ojj, grubo się mylisz! Do widzenia!-krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Gdy usłyszałam kroki lekarza, zaczęłam szybko biec, żeby mnie nie dogonił, bo nie miałam zamiaru dłużej tu siedzieć.
Gdy weszłam do auta, kazałam Connorowi jechać jak najszybciej. Zdziwił się ale wykonał moje polecenie. Gdy byliśmy już u mnie w domu, zapytał:
-Czemu miałem szybko jechać?
-Ten jebany lekarz od 7-boleści kazał mi siedzieć jeszcze przynajmniej 2-tygodnie w szpitalu, ja się wkurwiłam, wydarłam mu prosto w twarz, że nie mam zamiaru tam siedzieć i wybiegłam, a on poszedł za mną... 
-Okey...-powiedział bardzo zdziwiony.-Może idź się ogarnij i spakuj, a ja znajdę jakiś dobry lot.
-No dobra.-powiedziałam i podałam mu laptopa.

Stwierdziłam, że najbardziej pomoże mi gorący prysznic, więc poszłam do sypialni, żeby znaleźć jakieś wygodne rzeczy do samolotu, a potem do łazienki. Gdy poczułam gorące krople na moim ciele, od razu się uspokoiłam... Mogłabym siedzieć tak godzinę, ale usłyszałam wołanie Connora: -Kate, mam fajny lot dzisiaj o 21.00, co ty na to?
-Okey, mi pasuję.
-W takim razie kończ się stroić, dzwoń do cioci i chodź się pakować.
-Dobra, dobra spokojnie.
Szybko wyszłam spod prysznica, ubrałam się i lekko umalowałam, a włosy związałam w kucyka. Szybko zbiegłam na dół po telefon i poinformowałam ciocię, że jutro nad ranem będę i że dam jej znać, o której ma po mnie przyjechać. Connor czekał już znudzony z 2 biletami w ręku. Ejj czekajcie z 2 biletami...?
-Connor, po co ci 2 bilety?
-Chyba nie myślałaś, że zostawię cię samą... Lecę z tobą, odwiozę cię do domu ciotki i wrócę najbliższym lotem.
-Serio?! Nawet nie wiesz jak się cieszę!-powiedziałam szczęśliwa i rzuciłam się mu w ramiona.- Muszę teraz zadzwonić do cioci, żeby po mnie nie przyjeżdżała.
-Okey, czekam.
Ciocia była zdziwiona tym, że nie musi po mnie przyjeżdżać, ale przecież nie będę się jej tłumaczyć to moje życie. Zawołałam Connora, aby pomógł mi się pakować, gdy skończyliśmy była 18, a on też musiał zabrać kilka rzeczy i przydałoby się skoczyć do supermarketu, więc do sportowej torebki włożyłam telefon, pieniądze, książkę i inne potrzebne rzeczy. Po jakiś 15 minutach byliśmy pod domem Connora, kazał mi poczekać w samochodzie, bo stwierdził, że zajmie mu to 5 minut i się nie mylił. Szybko pojechaliśmy do pobliskiego marketu i wzięliśmy trochę jedzenia, teraz zostało jechać na lotnisko.



______________________________________________________________________


Ten rozdział jest wyjątkowo długi :) W kolejnym rozdziale będzie coraz więcej akcji... :) Pojawi się Harry i Zayn oraz Niall i Liam. Na pewno kilku z was zastanawiało się czemu Connor tak pomaga Kate, no teraz wiecie... Jak sądzicie Kate też czuje coś do niego? 
Teraz już nie o treści kolejnych rozdziałów. Bardzo się cieszę, gdyż blog idzie w dobrym kierunku, kilka osób informuję o rozdziałach i dostaję wiele miłych komentarzy na jego temat :). Jeśli ktoś chce być również informowany, niech napiszę swój user (twitter) w komentarzu, lub po prostu da linka do swojego facebooka. Jutro pojawi się kolejny rozdział :)  
                                                                                                                                      beznadziejna :)



wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział II

*oczami Kate*
-Kate, otwieraj te drzwi! W tej chwili otwieraj!-krzyczał Connor, uderzając pięściami w drzwi.-Lepiej otwórz, bo zrobi to ktoś inny.
-Ciekawe kto?!
-Ja, policja, ratownicy lub ktokolwiek kto da radę wyważyć te jebane drzwi! Otwieraj kurwa! Błagam!

Szybko zadałam sobie kilka ciosów "mieczem" na drugiej ręce i obok inicjałów moich rodziców dorysowałam serduszko i otworzyłam drzwi...
-Nareszcie!-powiedział Connor, gdy nagle zobaczył plamy krwi na kafelkach.-Co ty zrobiłaś?
-To co powinnam! Pomogłam sobie! I tak nic mi nie zostało!
-Szybko, zbieraj się! Jedziemy do szpitala, zanim się wykrwawisz!
-A może właśnie o to mi chodzi?!
-Nie marudź Kate.
-Okey niech ci będzie...

Connor szybko narzucił mi swoją bluzę i wsiedliśmy do jego samochodu. Gdy znaleźliśmy się na miejscu zawahałam się, czy chcę tam wchodzić, bo jutro będą już mówić wszystkie media w całym kraju... 

-Kate, chodź.-powiedział Connor, tym razem o dziwo spokojniej.-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-No dobrze chodźmy...

Zarejestrowałam się i po 5 minutach przyjął mnie lekarz. Stwierdził, że muszę tu trochę poleżeć, zanim wyjdą z mojej głowy te wszystkie głupie pomysły. Connor pojechał po rzeczy dla mnie, a pielęgniarka zaprowadziła mnie do 1-osobowej sali, która nie wyglądała jak normalna sala... Czułam się w niej nieswojo... Ale później zrozumiałam, czemu trafiłam właśnie tutaj... Po 30 minutach bezsensownego leżenia w łóżku przyszedł do mnie psychiatra... Opowiedziałam mu całą historię, a on tłumaczył mi, że zawsze są inne rozwiązania niż próby samobójcze i te sprawy, tak właściwie prawie go nie słuchałam... Szczerze miałam wyjebane na co mówił, chciałam tylko zobaczyć jeszcze kiedyś moich rodziców...

Chwilę po tej "fascynującej" rozmowie przyszedł Connor, przyniósł mi ciuchy, bieliznę, kosmetyki i trochę jedzenia, bo wszyscy wiedzą jakie szpitalne posiłki są "pyszne".

-Conn, co ja mam zrobić? Nie chcę mieszkać w moim domu, bo wszystko kojarzy mi się z rodzicami... A przecież nie mam nikogo bliskiego u kogo mogłabym zamieszkać... 
-Ejj, a pamiętasz tego Louisa, twojego kuzyna, co przeprowadził się do Anglii?
-No pamiętam...-nie wiedziałam zbytnio co ma na myśli.
-Jakbyś pojechała do niego na jakiś czas, to my byśmy wszystko zorganizowali, kupili ci nowy dom, zajęli przeprowadzką...
-W sumie to dobry pomysł... Ale nie mam numeru ani do niego, ani do jego rodziców...
-Twoi rodzice na pewno gdzieś mają zapisane numery do rodziny.
-Też prawda.-potwierdziłam.
-Jak jego rodzice się nazywali? Pojadę do ciebie i poszukam ich numerów.
-Amy i David.
-Okey, będę jak najszybciej.-powiedział i wyszedł..

No i znowu zostałam sama w tej sali... Nie będę ukrywać, że trochę mnie przerażała. Nagle zauważyłam, że w rogu sali jest telewizor... Tak mądra ja, siedziałam tu i się nudziłam, zamiast popatrzeć się z ekran telewizora. Sięgnęłam po pilot i włączyłam to "pudełko", bo plazmą tego raczej nazwać nie mogłam, ale zawsze to było coś. Leciałam po kanałach i natrafiłam na program informacyjny. Stwierdziłam, że nie przełączę, bo muszę jeszcze wiedzieć co dzieje się na świecie. Najpierw była prognoza pogody, a potem najnowsze wieści i padły słowa: 

"Z najnowszych wieści! Córka państwa Brown chciała popełnić samobójstwo!..."

Nie chciałam słuchać tych bzdur i wyłączyłam telewizor.




_____________________________________________________________


I oto kolejny rozdział :) Chciałabym podziękować tym co komentują, bo to naprawdę napędza do pisania. Nie wierzę, bo tak w krótkim czasie dostałam tyle miłych komentarzy, również na facebooku. Jutro powinien pojawić się kolejny rozdział :). Mam nadzieje, że chociaż kilka osób będzie na niego czekał. 
 A teraz mam dla was małą propozycję :) Moja koleżanka założyła bloga, który bardzo mi się spodobał. I chcę was zachęcić do czytania :)  http://memoriessblogg.blogspot.com/
                             
                                                                                                                     beznadziejna :)