środa, 19 listopada 2014

Rozdział III

*oczami Kate*
-Kate, mam ten numer!-powiedział uradowany Connor.
Nie odpowiedziałam mu, jednym słowem byłam bezsilna. 
-Kate, niech zgadnę... Telewizja, wiadomości, mówili o tobie.
-Bingo!-potwierdziłam jego przypuszczenia wkurzona.-Wiedziałam, byłam w 100% pewna, że te chuje z telewizji będą wymyślać bzdury o mnie i mojej rodzinie!
-Przecież wiesz jaka jest telewizja i mogłaś się domyślić, że będzie huczeć od plotek na twój temat... Może dzwoń do swojej ciotki...-zaproponował.
-Okey, poddaj mi numer.-zgodziłam się i sięgnęłam po telefon.
-"+44672890482". Masz wszystko?
-Tak, nie wiem czy powinnam dzwonić.
-Kate, być może to twoja jedyna szansa na odlezienie się w obecnej sytuacji.-powiedział,a ja przyłożyłam telefon do ucha.

-Hallo, czy mam przyjemność z Amy Tomlinson?
-Tak, a co?-po jej słowach miałam ochotę się rozłączyć, ale popatrzyłam na Connora i stwierdziłam, że nie mogę tego zrobić.
-Nie wiem, czy pani mnie pamięta, ale jestem córką twojej siostry-Olivii.
-Jakbym mogła zapomnieć?! W jakiej sprawie dzwonisz? 
-Moi rodzice kilka dni temu zginęli w wypadku i... nie mam co ze sobą zrobić...
-Rozumiem. Chcesz, żebyśmy ci pomogli?
-Tak, ponieważ nie znam nikogo oprócz was z naszej rodziny.
-Okey, możesz mieszkać u nas. Tylko co z domem twoich rodziców?
-Moi przyjaciele wszystkim się zajmą, gdy kupią mi nowy dom i go urządzą, wrócę do Warszawy, ale teraz nie mam  ochoty mieszkać u mnie w domu, wszystko za bardzo przypomina mi rodziców.-wytłumaczyłam cioci.
-Okey, więc rezerwuj bilety i daj mi znać, kiedy masz zamiar przyjechać.-powiedziała i rozłączyła się.


*oczami Amy*
-Louis i David, zejdźcie na dół proszę. Muszę wam coś powiedzieć.
-Coś się stało mamo?-powiedział Lou.
-Nie, nic. Pamiętacie moją siostrzenice, Kate?
-Tak, a co?-powiedzieli równocześnie.
-Będzie u nas jakiś czas mieszkać. Mam nadzieję, Louis, że się nią zaopiekujesz, nie tylko u nas w domu, ale także w szkole.
-Jasne, nie ma problemu. Ale czemu będzie tu mieszkać?-zapytał zaciekawiony.
-Bo...Yyy...-nie wiedziałam jak to ubrać w słowa, gdyż bardzo lubił Mike'a i Olivię.- No... Mike i Olivia... Mieli wypadek, gdy byli w delegacji...
-Serio?!-wykrzyknęli znów równocześnie.
-Niestety tak... Mam nadzieję, że Kate będzie czuła się tu dobrze i żaden z twoich kolegów nie będzie się do niej dobierał, jasne Louis?
-Tak, tak mamo. Ale lepiej powiedz to moim kolegom, nie mnie.


*oczami Kate*
-Connor, musisz iść do lekarza i powiedzieć, że chcę z nim porozmawiać.
-Okey, zaraz wracam.-powiedział i wyszedł.
Po kilku minutach przyszedł z lekarzem.
-Panie doktorze... Bo ja... Wyjeżdżam do rodziny... Muszę pojechać w ciągu najbliższych 3 dni.
-Przykro mi Kate, nie możesz pojechać, bo jeszcze sobie coś zrobisz.
-Obiecuję, że nie! Nie mam takich zamiarów, właśnie chcę pojechać tam, aby zapomnieć o tym wszystkim...
-Okey, niech ci będzie, ale będziemy co jakiś czas do ciebie dzwonić. Możesz się pakować i za 30 minut przyjdź po wypis.
Gdy tylko zauważyłam, że drzwi są zamknięte, rzuciłam się na Connora i z całej siły go przytuliłam, a potem pocałowałam w usta.


*oczami Connora*
Nie wierzę, Kate, Kate Brown mnie przytuliła i na dodatek pocałowała! Szczerze, nie spodziewałem się tego po niej, myślałem, że nigdy tego nie zrobi. Tak między nami... Kocham ją, naprawdę... Jest całym moim światem... Dlatego jej tak pomagam... Tylko ona wyjeżdża do wielkiego miasta, gdzie są tłumy dużo przystojniejszych facetów... Pewnie nie jeden kumpel tego Louisa będzie się do niej dobierać... Albo gorzej rozkochać ją w sobie... Nie powiem jej tego... Nie wiem, co sobie wtedy pomyśli... Przecież wie, jakie mam podejście do dziewczyn... Zaliczałem i rzucałem... Pewnie dlatego nigdy się do siebie nie zbliżyliśmy... Ona jest piękna, mądra, dobra i inteligentna, a ja... jestem SKOŃCZONYM DUPKIEM, który zdobywa dziewczynę, zalicza i rzuca... 


*oczami Kate*
Trochę przykro mi, że zostawię przyjaciół, a w szczególności Connora, który się bardzo o mnie troszczył, gdy innych nie było. Szkoda, że nie mógłby pojechać razem ze mną... Takie wsparcie bardzo by mi się przydało... Zastanawia mnie najbardziej to, że nie przyszedł tu z żadną dziewczyną, bo ciągle przedstawiał nam jakieś... Hmm chyba się go o to zapytam...
-Connor, a ty nie masz żadnej nowej dziewczyny?
-Nie, nie mam... A co?
-A nic... Bo to bardzo dziwne jak na ciebie...
-Wiem, ale zrozumiałem, że nie mogę traktować, tak dziewczyn jak robiłem to dotychczas...
-Miła zmiana...- uśmiechnęłam się i zabrałam za pakowanie...
Po kilkunastu minutach byłam już gotowa do wyjścia.
-Connor, idź do samochodu, a ja pójdę do lekarza i zaraz przyjdę.
-Okey.

Gdy poszedł w kierunku wyjścia, skierowałam się do gabinetu lekarza, zauważyłam, że ktoś tam jest, więc zostałam na korytarzu. Usłyszałam, jak ktoś mówił: Ona nie jest gotowa, żeby stąd wyjść, nie rozumiesz, że będzie kilometry stąd i nie będziemy mogli jej pomóc... Skąd wiesz, że to tylko pretekst, żeby wrócić do domu i popełnić samobójstwo...
Po chwili z gabinetu wyszedł jakiś pielęgniarz czy coś... Więc weszłam...
-Panie doktorze, przyszłam po wypis.
-Kate, naprawdę bardzo mi przykro, ale nie możemy cię wypisać w ciągu najbliższych kilku tygodni.
-Co?! Chyba cię pojebało! Myślisz, że sama nie poradzę sobie z wyjściem dzisiaj?! Ojj, grubo się mylisz! Do widzenia!-krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Gdy usłyszałam kroki lekarza, zaczęłam szybko biec, żeby mnie nie dogonił, bo nie miałam zamiaru dłużej tu siedzieć.
Gdy weszłam do auta, kazałam Connorowi jechać jak najszybciej. Zdziwił się ale wykonał moje polecenie. Gdy byliśmy już u mnie w domu, zapytał:
-Czemu miałem szybko jechać?
-Ten jebany lekarz od 7-boleści kazał mi siedzieć jeszcze przynajmniej 2-tygodnie w szpitalu, ja się wkurwiłam, wydarłam mu prosto w twarz, że nie mam zamiaru tam siedzieć i wybiegłam, a on poszedł za mną... 
-Okey...-powiedział bardzo zdziwiony.-Może idź się ogarnij i spakuj, a ja znajdę jakiś dobry lot.
-No dobra.-powiedziałam i podałam mu laptopa.

Stwierdziłam, że najbardziej pomoże mi gorący prysznic, więc poszłam do sypialni, żeby znaleźć jakieś wygodne rzeczy do samolotu, a potem do łazienki. Gdy poczułam gorące krople na moim ciele, od razu się uspokoiłam... Mogłabym siedzieć tak godzinę, ale usłyszałam wołanie Connora: -Kate, mam fajny lot dzisiaj o 21.00, co ty na to?
-Okey, mi pasuję.
-W takim razie kończ się stroić, dzwoń do cioci i chodź się pakować.
-Dobra, dobra spokojnie.
Szybko wyszłam spod prysznica, ubrałam się i lekko umalowałam, a włosy związałam w kucyka. Szybko zbiegłam na dół po telefon i poinformowałam ciocię, że jutro nad ranem będę i że dam jej znać, o której ma po mnie przyjechać. Connor czekał już znudzony z 2 biletami w ręku. Ejj czekajcie z 2 biletami...?
-Connor, po co ci 2 bilety?
-Chyba nie myślałaś, że zostawię cię samą... Lecę z tobą, odwiozę cię do domu ciotki i wrócę najbliższym lotem.
-Serio?! Nawet nie wiesz jak się cieszę!-powiedziałam szczęśliwa i rzuciłam się mu w ramiona.- Muszę teraz zadzwonić do cioci, żeby po mnie nie przyjeżdżała.
-Okey, czekam.
Ciocia była zdziwiona tym, że nie musi po mnie przyjeżdżać, ale przecież nie będę się jej tłumaczyć to moje życie. Zawołałam Connora, aby pomógł mi się pakować, gdy skończyliśmy była 18, a on też musiał zabrać kilka rzeczy i przydałoby się skoczyć do supermarketu, więc do sportowej torebki włożyłam telefon, pieniądze, książkę i inne potrzebne rzeczy. Po jakiś 15 minutach byliśmy pod domem Connora, kazał mi poczekać w samochodzie, bo stwierdził, że zajmie mu to 5 minut i się nie mylił. Szybko pojechaliśmy do pobliskiego marketu i wzięliśmy trochę jedzenia, teraz zostało jechać na lotnisko.



______________________________________________________________________


Ten rozdział jest wyjątkowo długi :) W kolejnym rozdziale będzie coraz więcej akcji... :) Pojawi się Harry i Zayn oraz Niall i Liam. Na pewno kilku z was zastanawiało się czemu Connor tak pomaga Kate, no teraz wiecie... Jak sądzicie Kate też czuje coś do niego? 
Teraz już nie o treści kolejnych rozdziałów. Bardzo się cieszę, gdyż blog idzie w dobrym kierunku, kilka osób informuję o rozdziałach i dostaję wiele miłych komentarzy na jego temat :). Jeśli ktoś chce być również informowany, niech napiszę swój user (twitter) w komentarzu, lub po prostu da linka do swojego facebooka. Jutro pojawi się kolejny rozdział :)  
                                                                                                                                      beznadziejna :)



3 komentarze:

  1. Boskie <333
    Zapraszam do siebie
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na next a ja zapraszam do mnie
    http://1dmoim-zyciem-na-zawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3
    http://memoriessblogg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń