czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział IV

*oczami Kate* 
-No to jesteśmy.-rzekł Connor, gdy wysiedliśmy z samochodu.-Chodź.
Gdy byliśmy już na lotnisku, usłyszałam głos: Pasażerowie lotu 5, klasy A, do Londynu proszeni są na pokład.
-To chyba nasz lot.-powiedziałam lekko przerażona, gdyż bardzo boję się lotów samolotem.
-No na to wygląda.-uśmiechnął się troskliwie i objął mnie ramieniem.-Będzie dobrze.
-Dobra, chodźmy.

Gdy zaczęliśmy lecieć, łzy napływały mi do oczu, próbowałam je powstrzymać... Byłam tak przestraszona, że nie kontrolowałam swojego ciała i wtuliłam się w tors chłopaka, poczułam, że jego serce szybciej bije. Nagle zaczęłam się trząść ze strachu, gdy Connor to zauważył pocałował mnie czule w czoło. 

Dalej nurtuje mnie to, że zmienił się o 180 stopni. W sumie to dobrze, że tak się stało... ale nie rozumiem dlaczego... Normalnie w czasie tego wypadku, szpitala miałby już kilka dziewczyn... Szczerze, jakby był taki od początku naszej znajomości to pewnie byłabym w nim szaleńczo zakochana... Bo nie dość, że przystojny to jeszcze inteligentny, czuły, wrażliwy, pomocny... Taki chłopak to skarb... Ale po jego wcześniejszym zachowaniu nie mogę mieć 100% pewności, że taki będzie cały czas, przecież zawsze mógłby wrócić do starego siebie i znów tak traktować dziewczyny.

-Ejj, mała obudź się... Już jesteśmy w Londynie...-usłyszałam jakiś głos.
-Dobra, już wstaję.
-Szybko, bo do twojej cioci mamy trochę kilometrów...
-Okey.
<wychodzenie z samolotu, zabranie walizek, zarezerwowanie biletu na powrót Connora, pójście do samochodu, załatwionego przez przyjaciele Connora>

Gdy jechaliśmy do cioci Amy, panowała niezręczna cisza... Każdy zatonął w swoich myślach... Po jakiejś godzince znaleźliśmy się na miejscu. Connor wziął moje walizki, a ja stałam przed bramą wejściową. Po chwili Connor rzekł:
-Muszę ci coś powiedzieć, ale najpierw...-nie skończył i namiętnie mnie pocałował, nie wiem kiedy, ale po chwili doszedł język, a po pocałunku dodał.-Pamiętaj, że zawsze cię kochałem, kocham i będę kochać do końca moich dni i jeszcze dłużej.
Po tym mnie przytulił i poszedł do samochodu. Zdziwiona tym całym zdarzeniem, dałam radę tylko mu pomachać... Gdy nie widziałam już samochodu, wzięłam walizki i ruszyłam w kierunku domu. 

Od razu na wejściu ciocia zaczęła temat Connora.
-Kochana, a co to był za chłopak? Czemu cioci nic nie powiedziałaś?
-Ciociu, to nie był mój chłopak, bo nawet go nie mam, to tylko przyjaciel, który pomógł mi w tej całej sytuacji.
-Szczerze, nie wyglądał na przyjaciela.
-No wiem, to mogło tak wyglądać, ale to dlatego, że on przed chwilą wyznał mi swoje uczucia. Wiedziałam, że coś z najbliższym czasie się wydarzy, bo on zawsze miał przedmiotowe podejście do kobiet, jak miał dziewczynę tydzień, to wszyscy byli w szoku, a ostatnio nagle się zmienił. Stał się czuły, troskliwy wobec mnie i bardzo mi pomagał. Owszem przyjaźniliśmy się, ale on ani razu nie wspomniał o swojej nowej "zdobyczy".
-Rozumiem. Ale może tak traktował kobiety, gdyż nie mógł mieć ciebie.
-Możliwe. Jestem zmęczona, zaprowadzisz mnie do swojego pokoju?
-Jasne. Louis pomóż kuzynce z walizkami!-zawołała go, a on po chwili zszedł i zabrał 2 walizki na górę, podążyłam za nim z małą torbą z kosmetykami. 

Gdy byliśmy u mnie w pokoju, Louis rozsiadł się na łóżku i zapytał:
-Słyszałem twoją rozmowę z mamą i szczerze, ten pocałunek nie wyglądał na przyjacielski.
-Wiem, ale tak jakoś wyszło. 
-Może chcesz iść dzisiaj ze mną i moimi kumplami na imprezę?
-W sumie to chwila rozrywki trochę mi się przyda.
-Zaraz przyjdzie tu Zayn, więc już poznasz jednego z naszych towarzyszów wieczorem.
-Z chęcią go poznam.-uśmiechnęłam się, a po chwili usłyszeliśmy dzwonek.
-To pewnie on.-powiedział Louis i poszedł otworzyć.

Po chwili wrócili i przystojny, bardzo wytatuowany Mulat i powiedział:
-Kogo moje piękne oczy widzą, miło mi Zayn.-faktycznie miał piękne oczy.
-Kate, mi również miło.
-Idziesz z nami dzisiaj na imprezę?
-Tak, wybieram się z wami.
-Zobaczysz, jak bawią się ludzie w Londynie.-powiedział, objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
-Nie pozwalaj sobie.-zdziwiony moimi słowami, automatycznie mnie póścił.- O której idziemy do tego klubu?
-Za jakąś godzinkę.-odpowiedział Louis.
-To w takim razie możecie wyjść, bo chcę się wyszykować.-posłuchali mojej prośby i wyszli.

Nie wiedziałam w co się ubrać... W końcu zdecydowałam się na krótką, czarną sukienkę i szpilki. Potem poszłam się umalować... Gdzie znowu miałam problem... Ale po jakimś czasie umalowałam się delikatnie, trochę tuszu na rzęsy i lekkie różowe usta, a końcówki włosów podkręciłam lokówką. Po chwili usłyszałam wołanie Louisa: "Kate czekamy na dole".  Szybko się pozbierałam i zeszłam na dół. Zauważyłam, że znajomi Louisa patrzą się na moje kształty, co trochę mnie wkurzyło, bo nie odrywali ode mnie wzroku. 
-To może w takim razie chodźmy, skoro wszyscy są gotowi.-nie usłyszałam odpowiedzi, wszyscy byli skupieni na "obczajaniu mnie". -Idziemy już?!-powiedziałam dużo głośniej.
-Tak, tak.- Louis zerwał się po chwili.
Po 15 minutach maszerowania byliśmy na miejscu. Nie powalało jakoś. Wszyscy zaczęli tańczyć oprócz mnie i Zayna, który zaczął się do mnie przywalać, nie podobało mi się to zbytnio. Po chwili stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, Zayn chciał iść ze mną, ale stanowczo mu zabroniłam. Zrobiło się bardzo zimno... Zaczęłam żałować, że nie ubrałam żadnego żakietu. Oparłam się o ścianę, wyciągnęłam telefon i weszłam na instagrama. Nawet nie zauważyłam, że jakiś chłopak podszedł do mnie i patrzył w ekran mojego telefonu. Był przystojny, cały wytatuowany i na głowie miał słodkie loczki. Gdy zauważył, że się na niego patrzę, powiedział:
-Nie jest ci zimno? Może dać ci bluzę?-jego głos był taki piękny, miał specyficzną chrypkę.
-Trochę jest, ale nie trzeba.-mimo moich potwierdzeń, dał mi bluzę.
-Zauważyłem cię już w klubie, ale nie miałem odwagi podejść, bo chyba siedziałaś z chłopakiem.
-Serio, z chłopakiem?! To nachlany kumpel mojego kuzyna, który cały czas się do mnie klei.
-To może i dobrze, bo Zayn nie jest dobrym kandydatem na chłopaka.
-Czemu?-zdziwiło mnie to co powiedział, skąd oni się znali?
-Może kiedyś ci opowiem. Ejj, mogłabyś pożyczyć na momencik telefon.
-Tak, jasne.-powiedziałam i podałam mu telefon.
-Oddaję.-powiedział i po chwili wyszedł Louis.
-Styles, co ty tu robisz?-powiedział, najwyraźniej wkurwiony.
-Ciebie mogę zapytać się o to samo.-odpowiedział równie wkurwiony Styles, z tego co pamiętam.
-Masz odpierdolić się od mojej kuzynki, bo gorzko tego pożałujesz!-wykrzyczał mu prosto w twarz i plunął pod nogi.
-Ty jesteś jego kuzynką?!-zapytał zszokowany Styles.
-Tak, a co?-powiedziałam.
-Kate, chodź do domu.-powiedział Lou, a ja posłuchałam się go, bo wiedziałam, że jeśli tu zostanę to dalsza zabawa może się źle skończyć.


______________________________________________________


Oto kolejny rozdział :) Nie wiem czy jutro pojawi się rozdział, bo może będę pracować nad zwiastunem, a i nie wiem czy kary nie dostanę, bo zaczęłam złe oceny łapać :D. Dzisiaj to chyba na tyle. Aaa przepraszam was, że Niall i Liam jeszcze się nie pojawili, ale pod koniec nie wiedziałam już co pisać, a co dopiero opisywać jeszcze spotkania z Niallem, Liamem, rozmowę z przyjaciółką i wgl. Więc musicie poczekać do jutra, lub do soboty jeśli czekać na Nialla. 

1 komentarz:

  1. Boskie <333 Nie mogę doczekać się nextu
    Zapraszam do siebie:
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń