sobota, 29 listopada 2014

Rozdział VII

*oczami Nialla*
Nie wierzę przed chwilą uderzyłem zupełnie obcego człowieka. Sam nie wiem czemu, tak jakoś wyszło... Impuls... Gdy zobaczyłem jak odnosi się do Kate miałem ochotę go zabić. Zauważyłem, że gościu wstaje i zmierza w moim kierunku. Szczerze nie bałem się go mimo tego, że był wyższy i zdecydowanie większy, jednak to ja miałem nad nim przewagę wyglądałem na szybszego i zwinniejszego, a ponadto Kate chciała ze mną rozmawiać. Zależy mu na niej, widziałem to w jego oczach. Nie jestem pewny co czuję do Kate, ale na pewno nie jest mi obojętna. Chciałbym z nią coś więcej, ale mam konkurencję, Malik i ten typ, który patrzy na mnie wzrokiem mordercy i zmierza w moim kierunku. Chciał wymierzyć mi cios, ale Kate zablokowała mu drogę, naprawdę mnie zaskoczyła.
-Nie skrzywdzisz go gnoju!-jej słowa jeszcze bardziej mnie zaskoczyły, objąłem ją ramieniem, a w oczach chłopaka zauważyłem smutek. Smutek i zazdrość, jednak jego uczucia mnie nie obchodziły, bo to ja trzymałem w objęciach największy cud świata. Po chwili przyglądania się nam wzrokiem smutnego pieska chłopak odszedł. Jego twarz i postura były mi dobrze znane, jednak nie wiem skąd i nie mogę sobie przypomnieć kto to był.


*oczami Kate*
W objęciach Nialla czuję się taka bezpieczna, wiem, że nic mi się nie stanie, gdy jest blisko. Coś do niego czuję, ale raczej bez wzajemności, bo on może mieć prawie każdą, przecież jest przystojny, wysportowany, inteligentny, lubiany. Tylko on może być podrywaczem, który zalicza i zostawia, nie wiem, jaki on jest naprawdę, bo pozory mogą mnie mylić.
-Niall, odprowadzisz mnie do domu, bo teraz nie czuję się bezpiecznie?
-Jasne, chodź to pożyczę od Liama auto, bo jeszcze idzie na wyrównawcze z matmy.
-Okey.
Poszliśmy do Liama, który siedział znudzony pod pracownią matematyczną, Niall wziął kluczyki i ruszyliśmy w kierunku szkolnego parkingu. Wsiedliśmy do pięknej, czarnej Renówki. Gdy dojechaliśmy pod dom przytuliłam Nialla i skierowałam się w kierunku drzwi. Potem poszłam na górę odrobić lekcję i się pouczyć, jeszcze przed wyjściem na mecz. Po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Wzięłam telefon z pułki i moim oczom ukazała się wiadomość:
"Jak komuś na kimś zależy to nie odpuszcza, więc chyba nie raz się jeszcze zobaczymy. Harry xx"
Na szczęście na mecz pojadę z Louisem, bo inaczej no mogłabym jeszcze go spotkać po drodze.
/30 minut później/
-Kate, zbieraj się, bo zaraz jedziemy.-powiedział Louis, a ja skierowałam się w kierunku szafy. Zdecydowałam się na zwykłe dżinsy i szarą bluzę, przecież nie będę się stroić na mecz. Gdy się ubrałam poprawiłam makijaż, w którego skład jak zwykle wchodził tusz i pomadka. Włosy związałam w koka i ruszyłam na dół po drodze wrzuciłam do torby, telefon i gumy do żucia. Louis siedział znudzony przed telewizorem.
-Możemy iść.-powiedziałam i poszłam do przedpokoju założyć moje vansy, a chłopak skierował się za mną. Poszliśmy do garażu i pojechaliśmy na stadion. Był ogromny, Louis pobiegł do trenera, a ja zaczęłam szukać wzrokiem Liama, który miał ze mną oglądać i kibicować chłopakom. Gdy w końcu go zauważyłam, ruszyłam w jego kierunku. Dziwnie się czułam, wydawało mi się, że ktoś za mną idzie, jednak gdy się odwracałam nikogo nie było. Usiadłam obok Liama, a ten zaczął rozmowę:
-Czujesz coś do Nialla?
-Nie, a co?-powiedziałam ze sztucznym zdziwieniem, ale chyba zauważył, że kłamię.
-Widać, że was do siebie ciągnie. A i nie warto mnie kłamać, bo ja wiem, kiedy ktoś kłamie, a kiedy mówi prawdę.
-No, dobra. Faktycznie coś do niego czuję, ale nie jestem pewna czy to miłość.
-Wiedziałem.
-A czemu o to pytałeś?-powiedziałam, a ten zaczął się plątać w "zeznaniach"
-O patrz zaczynają grać!
Z zaciekawieniem oglądałam mecz, nie rozmawiając z Liamem. Gdy ogłosili przerwę postanowiłam iść do toalety, gdyż mój pęcherz zaczynał być pełny. Nadal czułam, że ktoś za mną idzie. Poszłam do toalety, ale wiedziałam, że ktoś wszedł za mną. Gdy wyszłam zobaczyłam wysokiego, całego wytatuowanego chłopaka, czyli Harrego, zdaje mi się, że serio nie odpuści tak szybko.
-Idź stąd, albo zacznę krzyczeć.-powiedziałam pewna siebie.
-Nie mam zamiaru, chyba przeczytałaś wiadomość.
-Przeczytałam, ale wiesz, że to jest jak nękanie, mogę spokojnie donieść na ciebie.
-Ale tego nie zrobisz, bo za bardzo ci na mnie zależy.
-Nie, nie zależy mi. Mam na ciebie wyjebane, ale chcę jeszcze popatrzeć, jak spierdalasz przed Louisem.
-Bardzo śmieszne.-powiedział sarkastycznie.-Mogę o coś zapytać?
-Ta, mam się bać?
-Nie, nie musisz. Czemu nie wierzysz mi w moją historię?
-Bo jesteś najgorszym skurwysynem jakiego znam i nie jestem w stanie ci ufać.
-A jakbym się dla ciebie zmienił, to uwierzyłabyś mi?-nagle jakby nigdy nic zrobił się wrażliwy i można powiedzieć, że romantyczny. Gdybym takiego Harrego poznała na początku, to wszystko potoczyło by się inaczej.
-Przykro mi, ale za dużo się wydarzyło.







___________________________________________

Witam was :) Oto kolejny rozdział, mam nadzieję że będzie dobry, bo dość długo go pisałam. Kolejny rozdział pojawi się we wtor

4 komentarze: